MAŁE PIĘŚCI: NOWE WOJNY SUKCESYJNE (cz. 1)
Majowe starcie Floyda Mayweathera z Mannym Pacquiao będzie ostatnią wieczerzą. Dwaj liderzy rankingów P4P wkrótce zakończą swój bokserski żywot. Nastaną wojny sukcesyjne, które cyklicznie wyłaniają nowych władców. Ten niespokojny okres zbiega się z reformą Ala Haymona, powrotem pięściarstwa do ogólnodostępnych stacji. Przyszli władcy staną się ikonami globalnej wioski.
ZEMSTA CZARNEGO CHULIGANA
Każdy z nas spotkał kiedyś Władimira Kliczkę. Przystojnego prymusa, który zawsze prowadził szkolne akademie, zdobywał sportowe laury i podlizywał się dyrekcji. Nigdy nie mówił niczego ciekawego, tylko lał ten swój lukier. Wypisz, wymaluj Władimir, pieprzony nudziarz o fałszywym uśmiechu. Rządzi wagą ciężką od prawie dekady, ale nie da się go pokochać. Wzbudza raczej niechętny respekt. Razem z bratem stworzył w Niemczech bokserskie imperium, sterylne i kiczowate jak bawarski zamek Neuschwanstein. Dopiero gdy Władek znowu wybierze się za Ocean, przyjdzie czas burzy i naporu.
Każdy z nas spotkał kiedyś Deontaya Wildera. Czarnego chuligana, który zawsze siadał w ostatniej ławce i nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Chodził własnymi drogami, bił się z kim popadnie, wylatywał z kolejnych szkół. Było w tym dużo uroku, agresywnego protestu przeciwko rasistowskiej Alabamie. Czarny chuligan balansował na granicy wykolejenia, dopóki nie urodziła mu się córka. Niedługo potem odnalazł boks i zaczął nokautować za pieniądze. Ciężko nokautować. Kiedy zmierzy się z Władkiem, dokona prywatnej zemsty na wszystkich prymusach świata.
Dlaczego stawiam na Wildera? Bo jest najlepszym atletą wagi ciężkiej w XXI wieku, ma psychikę wojownika i robi stałe postępy. Wilder przypomina mi Jona Jonesa, mistrza UFC wagi półciężkiej. Kapitalne warunki fizyczne, charyzma, nieprzewidywalny styl. Zdolność ryzykownej improwizacji, a jednocześnie konsekwencja taktyczna. Nawet gdyby ''Bronze Bomber'' nie rozwijał się boksersko, wciąż miałby realne szanse na pokonanie Kliczki. Amerykanin uderza błyskawicznie, z potworną siłą, wkładając w ciosy całe ciało. Równie groźnym puncherem był David Haye, ale w pojedynku z Władkiem nie potrafił zniwelować jego przewagi wzrostu i zasięgu ramion. Kliczko nie zdoła natomiast amortyzować ciosów Wildera, musi być jeszcze ostrożniejszy niż zwykle. W przeciwnym razie przyjmie ''na sztywno'' jakąś bombę i wyleci w powietrze. Utrzymanie bezpiecznego tempa w dystansie będzie dla Ukraińca kluczowe. Nasuwa się ważne pytanie: kto wygra wojnę jabów? Walka z Pulewem pokazała, że lewy prosty Władimira może zostać wybity z rytmu. Trzeba również zrozumieć, że wbrew obiegowym opiniom Wilder swobodnie operuje przednią ręką. Obniża chwilami pozycję i atakuje z doskoku: oślepiający jab jest wtedy poparty nokautującym krosem. Mimo wyśmienitej pracy nóg, Kliczko zbyt często cofa się w linii prostej. Z Wilderem taki numer nie przejdzie. Czarny chuligan przejmie inicjatywę, prymus zostanie zepchnięty do defensywy. Pozornie lepiej wyszkolony technicznie, do perfekcji opanował jedynie dwie akcje - podstawową kombinację ciosów prostych i bezpośredni lewy sierpowy. Są to ataki niesamowicie precyzyjne, lecz w konfrontacji z bardziej kreatywnym i szybszym olbrzymem okażą się w końcu nieskuteczne. Władek zacznie szukać ratunku w klinczach, nadziewając się na podbródkowe. Wiele zależy tutaj od sędziego: jeżeli ukarze faulującego Kliczkę odjęciem punktu, ułatwi Wilderowi egzekucję. Tak czy inaczej, zobaczymy pięściarską edycję Street Fightera - tryumf ulicznego Dhalsima nad imperialnym Bisonem.
A sam zamek jest przepiękny . polecam zwiedzić.
Jeśli ktoś uczciwie zapracował na to co ma, to ma mój respekt .
To tak w skrócie co do tekstu .
I Atletą jest Władimir, nikt się nie utrzymuje w takiej formie przez tyle lat , 24h .
To, że na koksie to inna sprawa, Wilder też na pewno czysty nie jest
Bardzo fajnie gdyby Wilder posadził Władzię na tyłku ale powiedzmy sobie szczerze - to bardzo mało realny scenariusz.
Na dzien dzisiejszy Wilderowi szans z Kliczka nie daje ,choc chcialbym ,zeby ktos zdetronizowaln Ukrainca i nawet moze to byc Donaty ,ktorego nie lubie
Jakub ty chyba nie wiesz co piszesz alebo jestes zauroczony tym zwyciestwem Walideta nad "slamazarnym" Stevernem. Jak przejdzie np.Povetkina to napisz swoj felieton!
Jestem tego samego zdania.Pokonanie Stiverne'a to nie jest zaraz jakiś wyczyn, żeby mówić o nim jako następcy Kliczki. Chętnie zobaczył bym go własnie z Povietkinem albo Furym.
to raczej genetyka ,w wiekszosci Afrykanie i Arabowie maja takie zeby i wielu z nich nie uzywa paasty do zebow ,tylko takich patyczkow z dzewa lub krzewu ,niepamietam dokladnie