OŚWIADCZENIE MARKA PIETRUCZUKA
Marek Pietruczuk nie jest już zawodnikiem Rafako Hussars Poland. Zawodnikowi podziękowano za dalszą współpracę, a on wystosował specjalne oświadczenie w tej sprawie.
W związku z zaistniałą sytuacją jaką jest rozwiązanie ze mną umowy przez Stand4Them Promotions Sp. z o.o. reprezentowaną przez Panów Jacka Szelągowskiego i Jarosława Kołkowskiego, publicznie oświadczam, iż moja rezygnacja z wyjazdu na mecz ligi WSB do Kazachstanu, który odbył się w dniu 14 marca 2015 r. była spowodowana, odnowioną kontuzją ścięgna Achillesa. Nieprawdziwe są wszelkie informacje rozpowszechniane przez kierownictwo Hussars Poland, jakobym miał bezpodstawnie odmówić wyjazdu na walkę. Zgodnie z podpisanym przeze mnie kontraktem z Stand4Them powinienem mieć zapewnioną opiekę medyczną przez cały okres trwania kontraktu z Hussars Poland, tymczasem ani podczas pierwszej kontuzji ścięgna Achillesa, ani przy jej obecnym odnowieniu, nie miałem żadnej wizyty lekarskiej, która pozwoliłaby określić stopień i natężenie kontuzji oraz podjąć odpowiednie jej leczenie. Dzień po otrzymaniu wymówienia "dowiedziałem się" z jednego z artykułów, że w momencie wystąpienia kontuzji powinienem był przedstawić władzom i trenerom Hussars Poland badania lekarskie potwierdzające jej wystąpienie, pomimo iż to na władzach Hussars spoczywał obowiązek wysłania mnie na odpowiednie badania. Z ogromną przykrością przeczytałem komentarz Pana Jarosława Kołkowskiego , w którym nazywa mnie "świętą krową" i "samozwańczym mistrzem" (ponieważ bynajmniej nie czuję się krową, a już tym bardziej świętą i nie wiem samozwańczym mistrzem czego, bo zdaję sobie sprawę, że dwa ubiegłoroczne tytuły Mistrza Polski, ani to że nie przegrałem z żadnym krajowym zawodnikiem, w swojej wadze, nie są szczytem moich możliwości i ambicji), nasza dotychczasowa współpraca przebiegała bardzo pomyślnie i we wzajemnym szacunku, którego próżno szukać w tej wypowiedzi. Kontuzja, której nabawiłem się podczas treningów w Hussars Poland, powinna mnie wykluczyć z treningów na co najmniej dwa tygodnie, o czym dowiedziałem się dopiero podczas zrobionych przeze mnie prywatnie badań już po rozwiązaniu ze mną umowy, kiedy wróciłem do domu, a rehabilitacja, której ponoszę obecnie koszty, powinna mieć miejsce dwa miesiące wcześniej. Przerwa w treningach jak i odpowiednie leczenie tuż po wystąpieniu kontuzji w styczniu 2015 spowodowałaby, iż na dzień dzisiejszy byłbym w pełni zdrowy i gotowy do walki. Jeżeli kierownictwo i sztab trenerski Hussars nie mają sobie nic do zarzucenia, proszę o upublicznienie wszystkich moich badań lekarskich od czasu zgłoszenia przeze mnie kontuzji po raz pierwszy. Jest mi niezmiernie przykro, iż moje dotychczasowe pełne zaangażowanie w treningi Husarii zostało przerwane w taki sposób, a ja sam oskarżany o symulowanie kontuzji i butę jaką by było "wybieranie sobie, w których meczach mi się chce, a w których mi się nie chce wystąpić". Nie czuję się gwiazdą żadnego formatu, a tak zwana woda sodowa nie uderzyła mi do głowy, jak jest to przedstawiane. Z niedowierzaniem przyjmuję fakt, iż włodarze Hussars Poland oczekiwali ode mnie przystąpienia do walki wiedząc (pomimo, iż nie chcą tego przyznać) jak poważną mogę mieć kontuzję i jak katastrofalne mogłaby mieć ona skutki dla mojej dalszej kariery pięściarskiej. Nie mogę pozwolić na to, by takimi pomówieniami niszczono moje dobre imię, na które pracowałem przez swoją całą dotychczasową karierę pięściarską i sugerowano, iż stchórzyłem przed walką. Boks to całe moje życie i to z nim wiążę swoją przyszłość, więc gdyby wszystkie te oskarżenia były prawdziwe, byłbym co najmniej niepoważny. W wieku prawie 21 lat mam nadzieję, że największe sukcesy jeszcze przede mną, a dzięki temu, że dano mi szansę boksowania w Husarii, mogłem spełnić kilka z swoich marzeń, co nigdy nie przesłoniło mi prawdziwego celu wszystkich tych wyjazdów jakimi były walki. Nigdy nie traktowałem Husarii jako "darmowego biura podróży", na wszystkich treningach jak i walkach dawałem z siebie wszystko, o czym może zaświadczyć cały team szkoleniowy Raubo, Baraniecki, Koszewska, i zawsze starałem się dumnie reprezentować narodowe barwy. Niniejszym mam nadzieję, iż szefostwo i trenerzy Hussars nie mają do mnie żadnej urazy i że jeszcze będzie nam dane razem współpracować i podać sobie ręce na znak zgody jak dorośli mężczyźni.
Marek Pietruczuk
życzę Ci jak najlepiej, ale najpierw bądź sam za siebie odpowiedzialny.
Btw. Gdyby nie Kostecki, to "samozwańczy mistrz" brzmiałoby całkiem dobrze :)
ps. Panie JK dobrze Pan wie jak to jest w drużynie z opieką lekarską, suplementami, dietą itd. - nie do końca chyba profesjonalnie ;), a bynajmniej dalece od ideału...