TARVER DO BRIGGSA: PODPISZ KONTRAKT
Kilka tygodni temu Shannon Briggs (57-6-1, 50 KO) nazwał Antonio Tarvera (31-6, 22 KO) bumem, który nikogo już nie interesuje i nie liczy się w wadze ciężkiej. "Magik" zapowiedział, że chętnie wyprowadzi "Cannona" z błędu. - Tylko podpisz kontrakt - mówi.
46-latek wątpi jednak, aby o trzy lata młodszy rodak poszedł za jego radą. Podkreśla, że dla Briggsa walka z nim to byłyby stanowczo za wysokie progi. - Jest jasne, że on blefuje. Kiedy po raz ostatni widzieliście Shannona Briggsa wygrywającego walkę na antenie krajowej telewizji? Skoro jednak naprawdę sądzi, że może pokonać Władimira Kliczkę, nie powinien mieć problemów ze mną. Do września mamy jeszcze dużo czasu. Z chęcią raz na zawsze zamknę Briggsowi gębę - stwierdził.
Briggs ma nadzieję, że we wrześniu otrzyma szansę od Kliczki, za którym od miesięcy się ugania, próbując sobie wykrzyczeć prawo do mistrzowskiego pojedynku. Mistrza świata zdołał już wyprowadzić z równowagi, ale wciąż nie na tyle, aby otrzymać umowę do podpisania. - On robi z siebie totalnego dupka. Zdobył uwagę wielu ludzi, trochę się pośmiali, ale Briggs wciąż nie walczył z nikim z czołowej dziesiątki. Woli po prostu siedzieć i czekać do września, nie rozumiem tego - powiedział Tarver.
Niewykluczone, że "Cannon" niedługo wejdzie jednak między liny. Według BoxReca pięściarz z Brooklynu 21 marca ma zaboksować w zaplanowanym na dziesięć rund pojedynku w Meksyku. Nazwiska rywala nie podano.
Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ten posiadacz króliczego mózgu, Briggs dostanie tą walkę.
Gość naprawdę ma coś z głową :)
To po latach danie poważnym kibicom w mordę. Póki co nie wierzę, że Władimir to zrobi, ale jeśli, to nie wmówi rozsądnym ludziom, że jego kariera opierała się na wartościach sportowych i fair play, przez co odejdzie w niesławie. Póki co wierzę, że skończy się tylko na szczekaniu Pana Ananasa.
Zdobycie sztucznego rozgłosu, wytworzenie szumu medialnego wokół swojej osoby i kasowa walka w perspektywie to na pewno nie są działania głupca, czy błazna, tylko chłodna kalkulacja.
Zarówno Briggs, jak i Tarver nic już w HW nie osiągną, ale spokojnie mogą napsuć krwi nieprzetestowanym do końca prospektom i "prospektom"... Swoje atuty mają.
A Tarver niszczy Briggsa bez problemu.
- Kontrowersje pojawiły się już w jego 11 walce zawodowej, gdzie błyszczący rekordem 9-5 Biko Botowamungu został zdyskwalifikowany za protesty jego narożnika wobec stosowania nielegalnych taktyk przez Wladimira. Pod koniec lat 90tych walcząc kolejno z takimi tuzami jak Eli Dixon (23 zawodowa walka) czy Donnel Wingfield (24 zawodowa walka) zmierzył się z Rossem Purittym, a ja kto się skończyło to wszyscy wiemy. Wladimir stracił swoje cenne zero w rekordzie.
- Niewątpliwym sukcesem jest wygrana w 1999 nad Axel Schulzem. Przeciwnik już nie był w swoich najlepszych obrotach, ale samo zwycięstwo było cenne ponieważ wtedy na dobre zaistniał w Niemczech.
- Rok później tj. w 2000r. zrewanżował się za brata przypisując sobie dotychczas największe osiągnięcie w karierze. Pokonał Chrisa Byrda i zdobył pas WBO wagi ciężkiej.
- Trzy lata minęły zanim zmierzył się z kimś dobrym, a po drodze pokonał cień Raya mercera (który skończył się w połowie lat 90tych) i porozbijanego Bothę. Ten poważny pojedynek to Corey Sanders w 2003r, który zweryfikował go kończąc pojedynek już w 2 rundzie.
- Jednak by udowodnić, że nie był mistrzem z przypadku jeszcze w tym samym roku wrócił odprawiając anonimowego Eduardo Moli i pokonując cień Danella Nicholsona. Rok później z dumnie wypiętą klatą i rzeszą Niemieckich promotorów ruszył po walkę o pas WBO, który był vacant. Miało być łatwo, ale z Purittym, Sandersem też miało być. W 2004 roku dostał po raz trzeci lanie w karierze za obijanie słabych, a katem stał się Lamon Brewster.
- Od tego czasu zaczęła się jeszcze bardziej ostrożna droga Ukraińca i musiało minąć ponad 7 lat aby zmierzył się z kimś z prawdziwego topu. W 2005 radząc sobie z niewygodnym Samuelem Peterem rok później odprawił po raz drugi Byrda, który na dobrą sprawę był już tylko cieniem samego siebie, ale zyskał pas IBF HW. Cień Brewstera, cień Rahmana, pokonanie warunkami fizycznymi Chagaeva.
Wreszcie w 2011 roku stanął przed prawdziwym testem, a był nim David Haye, którego pokonał. Haye nastawił się na walkę w dystansie, niby śmieszna kontuzja palca u nogi, ale David urwał "dominatorowi" kilka rund, a Klitschko został nawet ukarany jednym punktem za faulowanie. Na kolejne poważne starcie trzeba było czekać prawie trzy lata. Pod koniec października 2013 roku po serii zwycięstw nad śmiesznymi czelendżerami w końcu zmierzył się z niepokonanym Povetkinem. Powinien zostać zdyskwalifikowany, prawdopodobnie gdyby nie Hurinov do tego starcia by nie doszło, a Władimir wolałby unikać Aleksandra do końca swojej kariery. W 2015 roku w końcu zmierzy się z kolejnym rywalem licząc na szybką przeprawę. Czy możliwe, że zostanie po raz czwarty ukarany?
A i paru innych by się znalazło.
Na początku drugiej rundy Steve dostał kontrę lewy sierp i został wyliczony do 10, koniec walki.
Wladimir Klitschko vs Steve Pannell
https://www.youtube.com/watch?v=vqzUwukejxs