ZWYCIĘSTWA ROMANA GONZALEZA, CHARLESA MARTINA I VIRGILA HILLA
Nie tylko w Wielkiej Brytanii emocjonowano się wczoraj boksem zawodowym. Kilka znanych nazwisk wystąpiło też po drugiej stronie oceanu.
W Nikaragui kolejne zwycięstwo zanotował niepokonany Roman Gonzalez (42-0, 36 KO). Czołowy zawodnik rankingów P4P w drugiej rundzie raz, a w trzeciej dwa razy rzucił na deski Valentina Leona (38-29-3, 21 KO), zmuszając w końcu sędziego ringowego do przerwania tej nierównej potyczki. Dla boksującego dotąd w wadze muszej "Chocolatito" stanowiła ona przetarcie w wyższym limicie, w którym za kilkanaście miesięcy 27-latek chciałby się spotkać z robiącym furorę Japończykiem Naoyą Inoue. Wcześniej, być w może w maju, Gonzalez prawdopodobnie zadebiutuje na antenie telewizji HBO.
Jeszcze jedną wygraną przed czasem do swojego rekordu dopisał też w minionej nocy Charles Martin (20-0-1, 18 KO). Na gali w Phoenix dysponujący dobrymi warunkami i mocnym uderzeniem amerykański ciężki znokautował w dziesiątej rundzie Raphaela Zumbano Love'a (35-10-1, 28 KO), Brazylijczyka, który w ubiegłym roku przeboksował pełen dystans z Shannonem Briggsem. Z Martinem sztuka ta mu się nie udała - Amerykanin zastopował dziesiątego kolejnego rywala i jego obóz ma nadzieję, że wkrótce 28-latek dostanie walkę o mistrzostwo świata.
Z kolei na północy Stanów Zjednoczonych boksował kilka godzin temu dobrze znany polskim kibicom Virgil Hill (51-7, 24 KO). W przeciwieństwie do Gonzaleza i Martina nie ma on już mistrzowskich aspiracji. W wieku 51 lat, po ponad siedmiu latach od ostatniego zawodowego występu, postanowił po prostu pożegnać się z kibicami. W Bismarck weteran już w drugiej rundzie zastopował Jimmy'ego Campbella (11-8, 8 KO).