WSB: PORAŻKA HUSARII W MIAMI
W kolejnym meczu elitarnych rozgrywek World Series of Boxing pięściarze Rafako Hussars Poland ulegli na ringu w Miami 1:4 ekipie USA Knockouts. Jedyne zwycięstwo dla biało-czerwonych zanotował... Irlandczyk Steven Donnelly.
-52 kg Brent Richard Venegas - Hamza Touba PKT 5 (48:47, 48:47, 48:47)
Pierwsza runda zaczęła się pod znakiem nieznacznej przewagi Touby, który długim lewym prostym kontrolował przeciwnika. Amerykanin po przerwie agresywniej natarł na naszego Husara i przede wszystkim w półdystansie zyskiwał przewagę dzięki lewym hakom na korpus. Po sześciu minutach dwójka sędziów typowała remis, a jeden dał obie na korzyść gospodarza. Niemiec reprezentujący naszą drużynę świetnie rozegrał trzecią odsłonę, wygrywając ją u wszystkich dzięki bardzo mocnemu lewemu sierpowi, a także akcji lewy-prawy prosty na szczękę. Niestety dopadł go chyba lekki kryzys i praktycznie bez walki oddał czwarte starcie. O wszystkim miało więc zadecydować to ostatnie. Wydawało się, że więcej sił zachował Touba, który był nieznacznie aktywniejszy, niestety arbitrzy wskazali na Venegasa.
-60 kg Carlos Zenon Balderas Jr - Dawid Michelus PKT 5 (50:45, 49:46, 50:45)
Od początku uwidoczniła się różnica stylów. Dawid boksował typowo po olimpijsku, zadając dużo, niekoniecznie celnych ciosów. Rywal niczym zawodowiec walczący na długich dystansach polował, w defensywie bazował na unikach i ciosami na korpus przygotowywał sobie akcje na górę. Pierwszą rundę wygrał zasłużenie, ale w drugiej to w końcu mistrz Polski w wadze lekkiej przejął stery. Trafił mocnym prawym krzyżowym i wydawało się, że wszystko kontroluje. Niestety piętnaście sekund przed gongiem zagapił się, inkasując potężny prawy sierpowy. Michelus zachwiał się i choć ustał, a sędzia nie liczył, to jednak tą akcją Balderas znów przechylił szalę na 10:9. W kolejnych minutach również kontrolował ten pojedynek, bo choć Dawid ambitnie atakował, to odrobinę silniejszy i dokładniejszy wydawał się Amerykanin.
-69 kg Brian Ceballo - Steven Gerard Donnelly PKT 5 (47:48, 46:49, 45:50)
Steven dał się nam poznać jako świetny zawodnik w Lubinie, kiedy zwyciężył w meczu z Kazachami. I dziś potwierdził te opinie. W pierwszej rundzie z doskoku dwukrotnie sięgnął rywala lewym sierpem, kąsał lewym prostym. I choć Amerykanin nie trafił praktycznie ani razu, to jeden pan znalazł sposób by punktować 10:9. Na szczęście dwaj pozostali mieli lepszy wzrok. W drugim starciu Irlandczyk boksował zrywami, wściekle atakował, by za moment wciągnąć rywala na piękną kontrę bezpośrednim prawy, W trzeciej rundzie bezradny reprezentant gospodarzy podjął otwartą wojnę, ale i w tym aspekcie był gorszy. Donnelly znając chyba punktację odpuścił troszkę czwarte starcie, jednak w piątym znów fajnie zafiniszował, pieczętując swoje drugie zwycięstwo w rozgrywkach WSB w drugim meczu.
-81 kg Steve Nelson - Mateusz Tryc PKT 5 (49:46, 50:45, 49:46)
Czasem bywa tak, że spod ringu walka wygląda inaczej niż w telewizji. Być może było tak i tym razem. Nam przed odbiornikami wydawało się, że brzydka, chaotyczna walka w półdystansie należała do lepiej poukładanego Polaka, tymczasem sędziowie rundę po rundzie typowali na korzyść jego rywala. Amerykanin trochę bez ładu i składu rzucał ciosami, bił po gardzie, nisko pochylał głowę i choć z pewnością Tryca należałoby zganić za zbyt małą aktywność, to po prostu boksował zdecydowanie ładniej dla oka...
+91 kg Cam F. Awesome - Roger Hryniuk TKO 3
Nie tak dawno temu obaj panowie spotkali się w finale Memoriału im. Leszka Drogosza. Wtedy również wygrał Amerykanin, lecz po w miarę wyrównanym boju. Dziś niestety była to egzekucja. Pięściarz z Białegostoku jeszcze przed walką miał problemy zdrowotne i do ringu w Miami wyszedł osłabiony. Bezwzględnie wykorzystał to Awesome. W pierwszej rundzie kilka razy trafił mocno swoją prawą ręką, w drugiej dołożył silniejszą lewą pięść i nokaut wisiał w powietrzu. Hryniuk został jeszcze wypuszczony na trzecie starcie, jednak zaraz po starcie został poddany. Słusznie, bo tego dnia mógł przegrać niepotrzebnie przez nokaut.
No, jeśli ta wcześniejsza walka miała być "w miarę wyrównanym bojem", to ja nie wiem jak w oczach Autora wygląda jednostronny oklep.
Wyjdz do któregoś z chłopaków z Husarii, dostaniesz oklep i później zapytamy się Ciebie gdzie zostawiłeś serce?
Miałeś kiedykolwiek styczność ze sportem? Zawsze się znajdzie ktoś lepszy i nie można zwalać winy na wszystko innego niż zwyczajnie że się jest w czymś gorszym. Husaria już robi wyniki .. kroczkami do przodu zmierza ku lepszemu ale jeśli ktoś oczekuje natychmiastowych wyników to nigdy do niczego nie dojdzie bo na wszystko potrzeba czasu i ciężkiej pracy.
a jaką rolę w tej wymianie zdań mają rodzice? Trudno prowadzić dyskusję z kimś takim jak Ty, osobą która nie mając nic do powiedzenia usilnie stara się pisać o czymś nie mając zielonego pojęcia.
Właśnie przez wkładanie "serca" do każdej z walk przybliża Rogera do kalectwa. Temu chłopakowi tak bardzo zależy że zamiast boksować i jak najmniej przyjmować to wdaję się w wymiany. Ma destrukcyjny styl boksowania co wiąże się z przyśpieszonym "rozbiciem". Kiwior to samo, bijatyka .. okej można od czasu do czasu ale nie budować na tym stylu boksowania. Gdyby Jabłoński opierał swój styl na bijatyce prawdopodobnie już by nie boksował dla Husarii, z powodu zniszczonego materiału. O Wierzbickim już wcześniej pisałem, że tego chłopaka zabiją w WSB ponieważ nie prezentuje odpowiedniego poziomu i czas pokazał że miałem rację. Teraz też nie trzeba się ze mną zgadzać, czas pokaże.