SANTA CRUZ: HAYMON MÓWI, ŻE RIGONDEAUX NIKOGO NIE INTERESUJE
Wraz z wykupieniem kontraktu Leo Santa Cruza (29-0-1, 17 KO) przez Ala Haymona zgasła nadzieja na walkę Meksykanina z Guillermo Rigondeaux (15-0, 10 KO). "Teremoto" nie ukrywa, że to właśnie potężny doradca odradzał mu starcie ze świetnym Kubańczykiem.
- Haymon powiedział, że to nie byłby interesujący pojedynek i że żaden z kibiców nie chciałby tego zobaczyć - powiedział czempion WBC w wadze super koguciej.
Do walki chciał doprowadzić Oscar De La Hoya, który pod koniec stycznia rozpoczął negocjacje z obozem dwukrotnego mistrza olimpijskiego. Kiedy jednak o planowanej potyczce usłyszał Haymon, natychmiast postanowił zabrać Santa Cruza z dala od Golden Boy Promotions.
- Chcieliśmy tej walki, chcieli jej kibice i ponoć sam Santa Cruz. Co się stało? Po prostu skorzystano z klauzuli wykupu, bo tak naprawdę oni nie chcieli tego pojedynku - mówił niedawno De La Hoya.
Do tej walki było naprawdę blisko. Chciał jej Oscar, chciał również obóz Rigondeaux. Negocjajce były bardzo zaawansowane, więc Santa Cruz w panice o wszystkim doniósł Haymonowi, który wykupił jego kontrakt.
Nigdy nie byłem fanem tego gościa. Zresztą jak brać na poważnie "miszcza", który na wielkiej gali PPV Mayweather-Maidana w Las Vegas walczy
... ze swoim sparingpartnerem?
Gość bije się z samymi no-name'ami.
@rakowski
Jak Haymon ma zamiar wzmocnić jego pozycję by został gwiazdą? Przecież on dalej będzie bił tych samych kelnerów!
A wszyscy, którzy byli tak zafascynowani Haymonem mocno się rozczarują.
Garcia-Peterson? Fajne zestawienie, ale jest już haczyk, umowny limit, dzięki któremu nikt nie traci pasa. To oczywiście pomysł Haymona, nikogo innego.
Haymon będzie trzymał te swoje gwiazdeczki pod kloszem, nikomu nie da zrobić krzywdy. A Santa Cruz to jedna z wielu takich marionetek. Zresztą czego się spodziewać po tym gościu, skoro swojego syna ochrzicił imieniem AL...
Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Rigo by go zmasakrował w ringu. Haymon głupi nie jest, wie z kim walczył do tej pory jego pupilek, a z kim Kubańczyk. Przecież Nonito Donaire, którego Rigo ośmieszył zabiłby w ringu tego całego Santa Cruza!
Santa Cruz po porażce już nie byłby taki popularny i nie sprzedawałby się tak dobrze. A to, że Rigondeaux jest Kubańczykiem to już oddzielny temat i ja bym tutaj się nie doszukiwał polityki. Oni doskonale wiedzą, że Santa Cruz by tego nie wygrał i dlatego do tej walki nie doszło!
A to, że Rigondeaux jest Kubańczykiem to już oddzielny temat i ja bym tutaj się nie doszukiwał polityki. Oni doskonale wiedzą, że Santa Cruz by tego nie wygrał i dlatego do tej walki nie doszło!
Tu już nie chodzi o Santa Cruza tylko problem jest głębszy ,Lary ,Rigo i wielu post-komunistycznych bokserów amerykańscy kibice nie chcą ich oglądać a są rewelacyjnymi bokserami jak mi to wytłumaczysz?
tolek78 - sam jesteś podtekst polityczny :D To chyba normalne, że Amerykanie dopingują, wspierają i promuja swoich pięściarzy. I tak patrząc z perspektywy innych państw to rynek amerykański jest najbardziej otwarty dla innych narodowości.
Twoje zdanie jest takie moje inne nie ma innego wytłumaczenia olewania tak wspaniałych bokserów.Takie są fakty
niech sobie wsadzi gdzies swoje 100 wyprowadzonych ciosow na runde
Ja bym polityki w to nie mieszam. Amerykanie chca zarobic ( jak kazdy). Najlepiej zarabia sie na swoich z oczywistych względów i na latynosach również z oczywistych względów. Floyd jest wyjątkiem, zbudował wokół siebie legendę i na niej bazuje. Jego styl nie jest ekscytujący dla mas, ale jego postać juz jest bardzo ciekawa i dlatego też tak się sprzedaje. Duza czesc osób ogląda go czekając na utratę "0".
Hopkins również bazuje na legendzie.
GGG coraz lepiej sie sprzedaje, Kowaliev ta samo, a to zawodnicy z państw postsowieckich. Pacman jest z filipin i jest nr 2 PPV.
Recepta jest prosta, jesteś "Postacią" albo pięściarzem widowiskowym, to sie sprzedajesz, nie masz ani żadnej z tych cech, to sie nie sprzedajesz. Latynosi i amerykanie maja znacznie łatwiej, bo ich pobratymcy sa targetem do którego starają sie dotrzeć promotorzy i TV.
Dużo masz racji w tym co piszesz ja i tak uważam że tacy bokserzy jak Lara czy Rigo są dyskryminowani nikt nie daje im szansy a jak już dostają to przegrywają po wałku przykład Lara z Alvarezem.
"Santa Cruz: Haymon mówi, że Rigondeaux nikogo nie interesuje"
WTF?
Tak myśli mistrz świata w boksie zawodowym? Czy On nie ma swojego rozumu? Idą jego tokiem myślenia to jakby Haymon powiedział: "Cruz dzisiaj opier...asz mi pałę, poźniej będziesz żuł moje gówno, bo Ja tak mówię" to zrobiłby to!?!
Chociaż by się nie ośmieszał i nie publikował takich wypowiedzi. Panowie nie mamy po 3 latka. Koleś się zesrał i tyle! Krótko i na temat.
"Santa Cruz: Haymon mówi, że Rigondeaux nikogo nie interesuje"
WTF?
Tak myśli mistrz świata w boksie zawodowym? Czy On nie ma swojego rozumu? Idą jego tokiem myślenia to jakby Haymon powiedział: "Cruz dzisiaj opier...asz mi pałę, poźniej będziesz żuł moje gówno, bo Ja tak mówię" to zrobiłby to!?!
Chociaż by się nie ośmieszał i nie publikował takich wypowiedzi. Panowie nie mamy po 3 latka. Koleś się zesrał i tyle! Krótko i na temat.
Ty to nazywasz dyskryminacją, a ja biznesem :-)
Według mnie Amerykanie nic innego jak dyskryminują kubańskich bokserów to samo jest z bokserami ze wschodniej Europy...
*
*
Ja bym powiedział, że raczej dyskryminują bokserów, którzy spraliby ich pupilków i popsuliby im biznes zwany "współczesnym boksem zawodowym".
A że najlepsi i najgroźniejsi bokserzy pochodzą właśnie z Kuby i byłego ZSRR, dlatego głównie tych omijają szerokim łukiem.
tolek78
Ty to nazywasz dyskryminacją, a ja biznesem :-)
Dobrze biznesem ale odpowiedz mi na pytanie dlaczego amerykanie nie kupują tak wspaniałych pięściarzy,bo tu już nie chodzi o menedżerów tylko o kibiców bokserskich.
tolek78
Ja bym polityki w to nie mieszał. Amerykanie chca zarobic ( jak kazdy). Najlepiej zarabia sie na swoich z oczywistych względów i na latynosach również z oczywistych względów. Floyd jest wyjątkiem, zbudował wokół siebie legendę i na niej bazuje...
*
*
To raczej zbudowano wokół Floyda legendę. Najpierw zainwestowano w drugiego "Golden Boya", zadbano o rywali, o to, żeby wszystko wygrywał, teraz, kiedy jest już legendą, nikt nie pozwoli, żeby czar prysł.
Santa Cruz przecież nie jest Amerykaninem.
rocky86
Kovaliova obejrzało dużo kibiców ale to ze względu na Hopkinsa,GGG też nie ma rewelacyjnych wyników ostatnią walkę nakręcili kibice z Meksyku
a w boksie zawodowym będzie cykl ""a Haymon powiedział "
a tak sie niektorzy cieszyli ze wchodzi nowa jakosc i co mamy ?
mamy połowe lutego i dobrych gal jak na lekarstwo
walk nie bedzie bo Haymon powiedział takie mamy widoki
dziwka Schaffer z Haymonem chca zrobic z boksu rezysreownay teatrzyk
a santa cruz moze sobie mowic co chce ale jest tylko wicemistrzem tej wagi
„Dobrze biznesem ale odpowiedz mi na pytanie dlaczego amerykanie nie kupują tak wspaniałych pięściarzy,bo tu już nie chodzi o menedżerów tylko o kibiców bokserskich”
No tak, ale chodzi o masy, a nie o kilkanaście, kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy prawdziwie zafascynowanych tą dyscypliną kibiców. Ludzie chcą emocji, krwi lub emocji w postaci historii, kontrowersji danego zawodnika. Zawsze tak było.
Spójrzmy na walkę Szpilka vs Adamek, ilu znasz niedzielniakow, którzy ją obejrzeli? W chuj. To była historia, emocje, ale w ringu dupa. Duże liczby nakręcają Janusze, taka jest prawda, hardcorowych kibiców jest niewielu i Ci wiedzą, że Lara czy Rigo, to doskonali pięściarze i doceniają umiejętności.
Mając to na uwadze i dodatkowo dodając to, ze ludzi pochodzenia Meksykańskiego w USA jest coś koło 30 mln, a kubańskiego jakieś 2 mln (polonia w USA to jakieś 9 mln). Do tego dorzućmy fakt, ze na Kube transmisji nie opchniesz, PPV nie opchniesz, a do takiego Meksyku już tak.
@Tolek78
„Kovaliova obejrzało dużo kibiców ale to ze względu na Hopkinsa,GGG też nie ma rewelacyjnych wyników ostatnią walkę nakręcili kibice z Meksyku”
Tolek, ale liczby są bezwzgledne
np:
Kowaliow vs Hopkins- 1,3 mln
Kowaliow vs Caparello - 1 mln
GGG vs Geale- niecały 1 mln
GGG vs Rubio- 1,3 mln
Rigo vs Agbeko- 550 tys
Lara vs Trout 429 tys
Nie sprzedają się i tyle. Ja się rzadko z cop’em zgadzam, ale w tej kwestii ma trochę racji, że jeśli nie płacisz, to dla TV i promotorów jesteś nieistotny, mają Cię gleboko w dupie, a to oni zapewniają finansowanie i wolą inwestować w słabszego boksera, ale takiego co da zarobić, bo jego kibice płaca.
Wszystko się zgadza tylko czy nie uważasz że jak taki Rigo i Lara byliby Amerykanami albo chociaż Meksykanami to chętniej by ich oglądano?
No jasne, że ogladaliby ich chętniej, albo inaczej mieliby wiekszą oglądalnośc. 30 mln meksykanow może się identyfikować ze swoim, duza część z nich i tak go ogladać nie będzie, bo powie, że jest nudny. Załóżmy, że 10 % z nich ogląda boks, czyli 3 mln, załóżmy, ze 50% z tych 3 mln go nie obejrzy, bo według nich jest nudny, ale wciąż zostanie 1,5mln, którzy go obejrzą, bo to "swój". Zróbmy to samo z liczbą kubańczyków i jakie wyjdą wyniki?
Zobacz ilu z nas oglądało Głowackiego, dlaczego go oglądaliśmy? Czy gdyby był Węgrem czy Grekim też byśmy go oglądali? Mocno wątpliwe.
Dlatego nazywam to dyskryminacją nie liczy się co sobą reprezentuje dany bokser tylko jakiej jest narodowości.Prawdziwi fani na takim podejściu tylko tracą bo nie oglądają pojedynków najlepszych bokserów bo nikomu się to nie opłaca rzygać mi się chce tym bokserskim biznesem.Leszcze zdobywają pasy i zarabiają kasę a wspaniali bokserzy dostają ochłapy.
Teraz to jest kwestia pieniędzy i tego dyskryminacją nie nazywam, jak masz odpowiednie umiejętności (niekoniecznie na najwyższym poziomie) potrafisz się sprzedać, to walkę dostaniesz, jak nie potrafisz się sprzedać, to jej nie dostaniesz, taki biznes. Jeden ma łatwiej, drugi trudniej z różnych wzgledów.
Dyskryminacja to była kiedyś, gdzie Jack Johnson nie dostał walki z J.J Jeffries, gdy ten był mistrzem, tylko dlatego, że był czarny, a by walczyć o pas musiał się zachowywać jak Briggs i latać, a raczej pływać po świecie za Burns’em i uprawiać stalking, albo gdy Harry Wills nie dostał walki z Dempsey’em dlatego, ze był czarny.
To była dyskryminacja, dzisiaj to tylko biznes, może to nie jest sprawiedliwe, ale tak jest. Z drugiej strony dzięki temu, ze chodzi o kasę mieliśmy wiele fajnych walk jak trylogia Morrales’a z Pacman’em, czy Barrera, albo 4 walki Pacmana z Marqueze’em, bo się opłacały.
Z drugiej strony dzięki temu, ze chodzi o kasę mieliśmy wiele fajnych walk jak trylogia Morrales’a z Pacman’em, czy Barrera, albo 4 walki Pacmana z Marqueze’em, bo się opłacały.
Tak tylko to jest kropla w morzu w porównaniu z tymi walkami które się nie odbyły a byłby wspaniałymi widowiskami
Racją jest, że oglądalność nakręcają masy.
Nie prawdziwi kibice, ale masy.
Faktem jest też, że te masy nie bardzo mają pojęcie o boksie. I tutaj do akcji wchodzi promocja.
Gdyby tak tym szarym masom zareklamować takiego Larę czy Rigondeaux, że oto w ringu pojawią się prawdziwi geniusze boksu. Geniusze, których bardzo trudno trafić, a którzy z łatwością leją swoich rywalom.
Gdyby tym szarym masom wmówić... prawdę, to (jak to tępe masy)zaczęliby naprawdę doceniać tych pięściarzy. A przy okazji zaczęliby coś tam chwytać z boksu.
Jak to ja często mówię, ludziom można wszystko wcisnąć. Zależy tylko czy umiesz to sprzedać.
Tutaj sprawa byłaby o tyle uproszczona, że nikogo nie trzeba by było oszukiwać, wciskać kitów. Wystarczyłoby tylko mówić jak jest.
W porownaniu do Rigondeaux to mnie taki Santa Cruz w ogole nie interesuje.......