CARL FROCH OFICJALNIE ZRZEKŁ SIĘ PASA IBF
Redakcja, Fightnews
2015-02-03
To żadne zaskoczenie, a jedynie oficjalne potwierdzenie wcześniejszych plotek. Dziś Carl Froch (33-2, 24 KO) zawakował tytuł mistrza świata federacji IBF w wadze super średniej.
"Kobra" z Nottingham nie chciała spotkać się z Jamesem DeGale'em, oficjalnym pretendentem. Czeka więc na starcie Julio Cesara Chaveza Jr (48-1-1, 32 KO) z Andrzejem Fonfarą (26-3, 15 KO), licząc na spotkanie z Meksykaninem za około pół roku.
- Dobrze wiem co to znaczy czekać na swoją walkę mistrzowską, dlatego nie chcę wstrzymywać Jamesa i jego szans. DeGale to świetny zawodnik i mam nadzieję, że uda mu się zdobyć ten tytuł. Kto wie, może spotkamy się później. Póki co trwają rozmowy na temat mojej walki z Chavezem bądź Bernardem Hopkinsem - przyznał Froch.
Ciekawe jak się rozwinie sprawa walki z Chavezem/GGG. Moim zdaniem to niepotrzebne, chociaż i tak chętnie bym zobaczył...
Nie rozumiesz? Każdy bokser praktycznie jak staje przed szansą zarobienia kolejnych kilku milionów to przyjmuje ją, bo każdy chce mieć tyle pieniądzy by móc nie pracować do końca życia i by jego dzieci, wnukowie, prawnukowie byli zabezpieczeni - Froch wypłatą za Chaveza zabezpieczy kolejne pokolenie. Proste.
wydaje mi sie ze walka Froch-DeGale wypelnilaby w UK niejeden stadion I przyniosla krociowe zyski szczegolnie ze angole pamietaja ostatnie bratobojcze walki z Grovesem ktore byly mega sukcesem
Choć życze frochowi jak najlepiej bo lubie go.....
Co do Frocha, to nie jestem i nie moge byc obiektywny, wiec moja opinia moze byc stekiem bzdur. Zainteresowalem sie nim dlatego, ze jest z i mieszka w Nottingham, gdzie i ja znalazlem swoj kat. Pierwsza jego walke (i to na zywo, w hali) jaka widzialem bylo starcie z Andre Direllem. The Matrix. Rekord bez porazki, sylwetka mistrza. Malo byl wtedy znany (a teraz jest?), ale eksperci wypowiadali sie o nim w samych superlatywach, bardzo wielu widzialo go jako faworyta do zwyciestwa w turnieju super six. Walka jaka byla, kazdy wie, choc probuje zapomniec. Katastrofa. Po walce wielu krzyczalo o oszustwie.....Ja bedac w hali widzialem bezdyskusyjne zwyciestwo Frocha, o dziwo, ogladajac walke wiele razy po latach dalej mysle, ze Froch wygral. Ale pomijajac to, wiele razy zostalo to napisane tu na forum: boks to biznes. Jesli Andre myslal, ze przyjedzie do Frocha, do paszczy lwa, ladujac na plazy Troi i takim boksem, tym czyms odbierze Frochowi tytul, ktory Froch zdobyl pomimo strasznych wlasnych ulomnosci bokserskich, to chyba spi chlopak w szafie. Tak naprawde, to nie mial szans na zwyciestwo, Froch by walczyl nawet ze zlamanym kregoslupem, jego autopilot bo dostaniu ciosu na szczeke jest niesamowity a na punkty.....nawet gdyby Froch nie zadawal wogule ciosow to po prostu sie nie da. Swoja droga, mysle, ze Direll to znakomity zawodnik, niesamowite umiejetnosci, prawie geniusz, technika, szybkosc miod malina. Tylko, ze minal sie zupelnie z powolaniem. Mysle, ze trafil nie do tego sportu. Byla by z niego swietna baletnica, zostalby doceniony przez srodowisko, oklaski, kasa i slawa i nie bili by go ormianskie zbiry z niemieckim paszportem. Przegryw, szkoda chlopa.
Mysle, ze Froch bardzo dobrze robi, ze nie walczy z DeGalem. Kasa naturalnie by byla, ale to juz tez nie dokonca o to chodzi. Po takiej petardzie, bombie, sportowym zwyciestwie, nastepna walka powinna byc w blasku fleshy z pieniedzmi, ale w ringu tez porywajaca i z duzym prawdopodobienstwem wygranej. Z technikiem DeGalem walka napewno nie dorosla by nawet do piet tym poprzednim bitwom z Grovesem, a z Chavezem ma szanse stanac na wysokosci kolan, moze bioder. Pozdrawiam wszystkich
Doskonale rozumiem. Sęk w tym, że Froch już zapewnił sobie stabilność finansową dla siebie i dla kolejnych pokoleń 3 ostatnimi walkami :) Jasne, że wychodzą jeśli na szali są duże pieniądze i wcale się nie zdziwie jeśli Froch to zrobi. Po prostu stwierdzam, że jemu to już chyba nie jest potrzebne (ta walka i wypłata od Chaveza). Chęci to inna sprawa i to od niego zalezy czy chce jeszcze walczyć. Niewielu pięściarzy potrafiło odejść w glorii odmawiając wielkich wypłat - ja mam nadzieje, że i Froch tak zrobi ponieważ to jest najlepszy czas dla niego na odejście moim zdaniem. Od GGG dostanie wpierdol życia, z Chavezem by pewnie wygrał i dobra kaska, ale sam stwierdzał ostatnio, że sam nie wie czy ma do tego chęci :P
bardzo surowo oceniasz Andre Dirrela po tym pojedynku z Frochem.
Moim zdaniem Dirrel to ścisła czołówka i niedługo to udowodni wracając w wielkich walkach.
Fakt że dobry moment do zakończenia Kariery dla Frocha ale czy zawalczy z Chavezem okaże się Bo Chavez nie będzie miał spacerku z naszym Fonfarą.
Szkoda ze tacy wojownicy jak Froch czy Kessler co zawsze dają widowisko już nie długo mogą zakończyć Kariere będzie ich brak
Czego mu zycze. Chcialbym napisac, ze go nawet lubie, jako bokser jest jaki jest a jako czlowiek mnie wogule nie interesuje. I nie po walce z Frochem, po Abrahamie. Matrix bylby swietny w kazdym sporcie, pewnie nawet w szachy jest niezly. I jest swietny, scisla czolowka jako bokser. I jesli za 5 czy 7 lat bedzie rzadzil super srednia jak Klitchko ciezka to bede jego najwiekszym fanem, jako boksera i jako czlowieka. Ale jesli wygra kilka walk, da dobra jedna, dwie wojny, a potem polegnie i zginie w morzu przecietnosci to powiem ze taki Victor Ortiz, nic wiecej, czlowiek bez historii. Dlaczego jak Klitchko? Bo po tym co pokazal, jak nisko spadl, musi wejsc naprawde wysoko zeby odzyskac szacunek i zapisac sie w historii. Z Frochem ok, mlody bokser, taki ma styl, brak doswiadczenia. Mial szanse pokazania, ze ma jaja bez wielkiej wojny i obitej jak kartofel twarzy. Wystarczylo wstac po ciosie Abrahama, w wygranej walce w koncowych minutach i pokazac osilkowi, ze nie jestes frajer. Cala historia o problemach neurologicznych, ja uwazam, ze to sciema. Nikt nie lubi dostawac w twarz (procz Riosa). Ale Andre, w mojej opini, nie chce przyjac do wiadomosci, ze w boksie, nawet jak jestes bogiem i przewyzszasz wszystkich o 3 klasy to i tak cos przyjmiesz, to czesc tej gry, jak zwyciestwo i porazka w sporcie (Floyd tez przegrywal, nie na zawodostwie, ale jednak). Dodam jeszcze cos, gdyby Rigo, ktory styl ma tez, hmmmmm, no jaki ma wiadomo, walczyl w samym piekle z diablem to nawet tam nie odwazyliby sie go przekrecic, bo jednak siara. Dirella z Frochem - z usmiechem na ustach, nie wiem czy w stanach by go nie przekrecili na wlasnym podworku. Kiedy robilem research na jego temat przed Frochem to jedna rzecz (procz stylu) zwrocila moja uwage, komentatorzy amerykanscy pomimo, ze chwalili go za umiejetnosci to jakos na koncu walki powiedzieli cos takiego (nie pamietam dokladnie slowo w slowo, ale sens jak najbardziej): Im so glad this is over, a drugi mowi, Yeah, me too, couldn't watch any more of that, a pierwszy With his style I cant imagine he is gone get very far, its almost painful to watch.
@Vitalij71
Ja tez nie grzebie nikomu w kieszeniach, ale akurat o Frocha nie ma sie co martwic. Jego luksus nie interesuje, mieszka sobie w Carlton (dzielnica Nottingham, tam sie wychowal), mozna go spotkac w kawiarni rano albo za miastem jak biega. Chce pieniedzy, to normalne, ale raczej jako zabezpieczenie przyszlosci, rodziny, no i wiadomo, tego nigdy za malo, nie wiadomo co czlowiek bedzie chcial sobie kupic. Co do Fonfary z Chavezem to ja sie ciesze przez lzy, jak Andrzej wygra tez tak bedzie, jak przegra bede plakal z usmiechem. Po prostu zabili mi takiego cwieka, taki numer, ze sie nie spodziewalem. Tak czy inaczej, do boju Fonfara, Froch bez Chaveza z takim ciosem jako ostatni w karierze nie moze narzekac. Bardziej bym sie obawial, ze zawalczy z mlodym wilczkiem, przegra, albo wygra po slabej walce, albo jakies takie historie, piekny ostatni cios w karierze albo swiatla Las Vegas,
pozdrawiam wszystkich