WOJNA DLA GUDELA POMIMO DESEK
Ta walka budziło sporo emocji jeszcze kilka dni temu. Obaj panowie nie szczędzili sobie gorzkich słów w prasie, ale trzeba przyznać, że ta sportowa złość przełożyła się na co prawda chaotyczne, ale za to bardzo dramatyczne i ciekawe widowisko.
Pierwsze minuty to szalone wymiany z obu stron. W trzeciej odsłonie przewaga zaczęła się przychylać na stronę "Rogusia". W czwartej dla odmiany sierpy Gudela robiły większe spustoszenie, ale niemal równo z gongiem podopieczny Darka Snarskiego bezpośrednim prawym rzucił przeciwnika na deski. Finisz z kolei należał do podopiecznego Andrzeja Liczika, który zmieniając co chwilę pozycję z normalnej na mańkuta oszukiwał starszego kolegę. Po ostatnim gongu obaj dostali gromkie i zasłużone brawa, ale na werdykt czekano z niecierpliwością, bo ten mógł pójść w obie strony.
Sędziowie mieli trudne zadanie, ale jednogłośnie opowiedzieli się za Piotrem Gudelem (3-1), punktując 57:56 i dwukrotnie 58:56. Ale Krzysztof Rogowski (9-12, 4 KO) również pozostawił po sobie dobre wrażenie.
- Piotrek był po prostu bardziej cwany, a Krzyśkowi czasem tego brakuje - przyznał Dariusz Snarski, promotor i trener Rogowskiego.
nie powinien byc wtedy remis ???
chamówa
Bo Gudel jest słaby a werdykt to kpina. Gudel wygrał max 2 rundy, co przy zaliczeniu desek daje 58:55 dla Rogowskiego, którego potraktowano jak zdesperowanego emeryta, któremu jest potrzebny każdy grosz, a wynik nie ma już żadnego znaczenia.