LUCIAN BUTE WIERZY W ODRODZENIE KARIERY PRZY HAYMONIE
Lucian Bute (31-2, 24 KO) walczył ostatnio rzadko, a w dodatku okazało się, że nie jest niezniszczalny. Ale Rumun z kanadyjskim paszportem wierzy, że dzięki współpracy z Alem Haymonem jego kariera znów powróci na właściwe tory i nabierze rozpędu.
Bute - już z Haymonem w roli menadżera, ale także Freddie Roachem w narożniku, miał powrócić na początku grudnia. Kontuzja zmusiła go jednak do wycofania się z tego występu. Czy Haymon pomoże mu odbudować dawną potęgę?
- To właśnie on zaproponował spotkanie, a mi spodobała się jego wizja boksu. Wierzy we mnie. Od początku kariery byłem sam dla siebie agentem, jednak przez ostatnie trzy lata na moich barkach spoczywała ogromna presja i to robiło się już uciążliwe. Potrzebowałem kogoś takiego jak on, kto będzie negocjował za mnie warunki kontraktu - nie ukrywa dawny lider kategorii super średniej, w której zasiadał długo na tronie federacji IBF i aż dziewięciokrotnie odsyłał pretendentów z kwitkiem.
- Nie wiem ile zostało mi jeszcze czasu poważnej kariery, dlatego chcę teraz skupić się w stu procentach tylko na boksie i treningach. Mam zamiar wycisnąć ile się da, zajść tam gdzie mój limit i ograniczenia, a także odzyskać tytuł mistrza świata - dodał Bute, który pozostanie z dawnym promotorem Jeanem Bedardem, a już niedługo w jego narożniku stanie w końcu Roach.
Heh :-)
Zabawne stwierdzenie.
Z tego powodu, że to było wiadome już od dawna. Przynajmniej od pierwszej walki z Librado Andrade, czyli jakieś osiem lat temu.
Czy ty ku... kiedyś śpisz?
:D