Mecz zawodowej ligi koszykówki NBA pomiędzy Milwaukee Bucks a miejscowymi Miami Heat przybrał nietypowy obrót. Kibice bowiem zamiast pasjonować się wyczynami koszykarzy, emocjonowali się spotkaniem dwóch najwspanialszych pięściarzy naszych czasów - Manny'ego Pacquiao (57-5-2, 38 KO) oraz Floyda Mayweathera Jr (47-0, 26 KO).
Zawodnicy siedzieli praktycznie naprzeciw siebie - oczywiście w pierwszych rzędach. Po drugiej kwarcie panowie spotkali się oko w oko, uścisnęli sobie rękę i... wymienili się numerami telefonów. Sama rozmowa aż tak przyjacielska podobno nie była, jednak dwaj wielcy mistrzowie okazali sobie na tyle szacunku, że obeszło się bez niepotrzebnych utarczek słownych.
Cały czas jest szansa, że ci dwaj wielcy mistrzowie skrzyżują rękawice 2 maja. - Pora byśmy sami popracowali nad tą walką - miał powiedzieć Amerykanin do "Pac-Mana", oczywiście próbując ominąć jego promotora, tak znienawidzonego przez siebie Boba Aruma.
A jeszcze kilka godzin przed meczem Filipińczyk przekonywał - Jeśli do naszego pojedynku nie dojdzie w tym roku, ciężko będzie już do niego kiedykolwiek później doprowadzić.