STIVERNE: MOŻE SIĘ PRZETRENOWAŁEM
Zawiedziony Bermane Stiverne (24-2-1, 21 KO) nie potrafił na gorąco określić przyczyn swojej porażki z Deontayem Wilderem (33-0, 32 KO). Kanadyjczyk miał wielkie plany, zamierzał zranić rywala i odesłać go w zapomnienie, a skończyło się na tym, że nie wygrał więcej niż dwóch rund u żadnego z sędziów punktowych.
Zobacz też: WILDER CHCE WALKI Z KLICZKĄ
- Czułem, że jestem w stuprocentowej formie, ale nie mogłem skracać w ringu tak, jak to zwykle robię. Muszę obejrzeć tę walkę na spokojnie i sprawdzić swoje błędy. Biłem mocnymi ciosami, lecz mogłem wyprowadzić tylko dwa naraz. Nie wiem, muszę dojść do tego, co się stało. Nie chcę niczego odbierać Wilderowi. Świetnie zaboksował, ale ja nie byłem gotowy. Być może spędziłem za dużo czasu na sali treningowej. Rozpoczęliśmy treningi w sierpniu, byłem gotowy do walki w listopadzie, ale trzeba było jeszcze trochę poczekać. Myślę, że to mogło mieć wpływ na moją postawę - stwierdził Kanadyjczyk.
Za sprawą porażki skończyło się krótkie panowanie Stiverne'a na tronie WBC wagi ciężkiej. 36-latek zdobył pas w maju ubiegłego roku. W walce z Wilderem bronił go po raz pierwszy.
Czy mógł zawalczyć lepiej?
Trudno powiedzieć.
A tak serio.. to duży szacunek, przetrwał mocne bomby, nie dał się do końca, to nie był jednak żaden Taksówkarz ;)
jednostajnz slabe nogi ale pokazal charkter i bardzo twarda sczczeke.
ale mlody nie jest Povietkin czy nawet Perez i fury mieli szanse go wypunktowac