ALVARADO: NIE DAM SIĘ WCIĄGNĄĆ W GRĘ RIOSA
Trylogia Rios-Alvarado dopełni się 24 stycznia w Bloomfield (Colorado). Pierwszą walkę Brandon Rios (32-2-1, 23 KO) wygrał przez TKO w siódmej rundzie. W rewanżu Mike Alvarado (34-3, 23 KO) zwyciężył jednogłośnie na punkty. Faworyta trzeciej potyczki trudno wskazać.
34-letni "Mile High", były mistrz świata wagi junior półśredniej, zapewnia kibiców, że doskonale wie, czego ma się spodziewać po swoim przeciwniku, ale nie pozwoli mu na wprowadzenie swych zasad.
Zobacz też: RIOS ODEJDZIE, JEŻELI PRZEGRA?
- Wiem, jakiej spodziewać się walki. On będzie próbował skracać ring, ale będzie się przy tym otwierał, a wtedy ja będę go trafiał. Nie zamierzam walczyć tak, jak jemu pasuje. Zostaję przy swoim planie, ale możecie być pewni, że też będę walił z całych sił, kiedy znajdzie się w moim zasięgu - mówi Alvarado.
- Brandon ma rację co do jednego. To jest dla nas obydwu walka z typu "być albo nie być". Jesteśmy tacy sami w ringu i poza nim. Nic nie odciągało mojej uwagi od treningów. Jestem skoncentrowany i gotowy. Walka z Riosem to zaszczyt. Fani na długo zapamiętają naszą trylogię. 24 stycznia wielki finał. Fajerwerki gwarantowane od samego początku - dodaje.
Jest trochę rozbity przez Rusłana, czy Marqueza, ale Rios też coraz słabszy.
A prymitywem był zawsze.