KHAN: JAK NIE MAYWEATHER, TO PACQUIAO
Amir Khan (30-3, 19 KO) ma nadzieję, że skorzysta, jeżeli nie dojdzie do walki Mayweather-Pacquiao. Brytyjczyk od dawna nalega na starcie z Amerykaninem, a gdyby nie udało się do niego doprowadzić, chętnie stanie w ringu naprzeciwko Filipińczyka.
- Floyd zmierzy się w tym roku ze mną albo z Mannym. Wie, że nasza walka wygenerowałaby duże pieniądze. Nie będę jednak nalegać ani za bardzo się tym wszystkim przejmować. Prawda jest taka, że oprócz nas Floyd nie ma już nikogo innego, żadnego godnego rywala. Chyba że zdecydowałby się na rewanże. Jeżeli nie zaboksuje ani ze mną, ani z Pacquiao, może to ja spotkam się z Mannym. To byłaby ogromna walka. Mieliśmy tego samego trenera, sparowaliśmy ze sobą, ale moglibyśmy odłożyć naszą przyjaźń na bok. To tylko sport, nie szlibyśmy przecież na wojnę - mówi pięściarz z Boltonu.
Brytyjczyk dodaje, że starcie ze znanym z filantropii Filipińczykiem mogłoby mieć również dodatkowy wymiar.
- Być może udałoby się nam zrobić coś dla dobra ogółu. Obaj pomagamy ludziom poza ringiem, gdybyśmy się więc zmierzyli, moglibyśmy na przykład przekazać część pieniędzy na cele dobroczynne - stwierdził.
"Nie będę jednak nalegać ani za bardzo się tym wszystkim przejmować"
powiedzial nalegając wraznie przejęty Amir Khan......
Stawiałbym na Pacquiao.
Z tego twojego całego postu jedyne rozsądne sowa to "koniec pieśni".