POPIS ANDRE DIRRELLA NA TLE EDWARDSA
Andre Dirrell (24-1, 16 KO) w wielkiej formie. Były uczestnik turnieju "Super Six" nie dał najmniejszych szans Derekowi Edwardsowi (27-4-1, 14 KO) i w przyszłym zestawieniu federacji IBF awansuje na drugie miejsce w rankingu wagi super średniej.
Dirrell od początku kontrolował pojedynek swoim prawym prostym, utrzymując przeciwnika na dystans. Z czasem jednak coraz częściej używał lewej ręki, powiększając swoją przewagę. W piątej rundzie ta już nie podlegała dyskusji, zaś Andre do swojego arsenału dodał ciosy na korpus oraz bardzo groźne podbródki. W szóstej już tak obijał rywala, że sędzia coraz baczniej patrzył się w oczy Edwardsa. Kilka bezpośrednich lewych spadło na jego głowę, lecz ten nieustannie szukał swojej szansy w jakimś obszernym sierpowym.
Podobny scenariusz miały następne minuty, choć Dirrell nie podkręcał specjalnie tempa. Ale gdy w ostatnich sekundach złożył akcję w kombinację kilku ciosów, zamroczony Edwards "pływał" i ratował się klinczem. Podobna sytuacja miała miejsce na finiszu dziesiątej odsłony. Andre przepuścił cios oponenta i natychmiast wciągnął go na kontrę lewym podbródkowym. Poprawił zaraz prawym oraz lewym sierpem i Edwards znów na moment chwiał się na nogach i ratował łapaniem przeciwnika w pół. Andre przyznał w narożniku, że zranił lewą dłoń i do końca boksował już mniej eksplozywnie. Mało tego - porozbijany Derek w ostatnich trzech minutach zdołał go dwukrotnie dosięgnąć swoim lewym sierpowym i szczególnie ten pierwszy cios zdawał się lekko Dirrellem wstrząsnąć. Ale po ostatnim gongu wątpliwości nie mogło być żadnych. Sędziowie punktowali na jego korzyść 119:109, 119:107 i 120:108.
Andre jest dobrej drodze do powrotu na szczyt, po swoich wczesniejszych problemach neurologicznych. Edwards pokazal niezwykle twarda "makowe" oraz dobra kondycje, bo wygral 12-ta runde. Ale poza byciem bardzo twardym oraz odpornym na ciosy, to w czysto bokserskich kategoriach jest bardzo przecietny.