AMERYKANIN GAMBOA CHCE WALCZYĆ NA KUBIE. 'JEŻELI OBAMA POZWOLI'
Yuriorkis Gamboa (24-1, 17 KO) od kilku dni jest Amerykaninem. Pięściarz z Guantanamo, który od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, na początku grudnia przyjął obywatelstwo, ale podkreśla, że ojczyzna wciąż jest mu bliska. Aby tego dowieść, chętnie w niej zaboksuje - o ile otrzyma zgodę od amerykańskich władz.
- Nie mam żadnego problemu z walką na Kubie. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, mogę tam walczyć nawet za darmo. Bóg jeden wie, jak bardzo ci ludzie zasługują na rozrywkę. Gdyby Barack Obama wyraził zgodę, z chęcią zostałbym pierwszym od przeszło połowy wieku kubańsko-amerykańskim bokserem walczącym na Kubie o mistrzostwo świata – oznajmił 32-latek.
Gamboa musi prosić o pomoc władze ze względu na istniejące od dziesięcioleci i odnawiane co roku amerykańskie embargo na Kubę, zakazujące m.in. podróży na gorącą wyspę. Ostatnio jednak w relacjach pomiędzy dwoma krajami nastąpił przełom, a obaj prezydenci zapowiedzieli, że będą dążyć do normalizacji stosunków. To sprawia, że marzenie Gamboy, który jako zawodowiec nigdy jeszcze w ojczyźnie nie walczył, staje się coraz bardziej realne.
"Cyklon z Guantanamo" po raz ostatni pojawił się między linami 15 listopada. Pokonał wtedy przez techniczny nokaut Joela Montesa de Ocę, udanie powracając po czerwcowej porażce z rąk Terence’a Crawforda (25-0, 17 KO).
Ojciec muszę się pochwalić Ojcu. Ewcia mi napisała na fb żebym jej podał adres i wyśle mi zdjęcie z autografem do domku hurra :P. :) :) Musiałem się pochwalić jak dziecko mimo że mam 31 lat hehe :)
Trzeba było tego nie pisać ojcu przecież on się załamie hehe:):):)
A modlitwa za to bezcenna warto by było . :)
to już wolę Adamka "jak bóg da" :D