BROŃ, GROŹBY, FBI. OQUENDO POZYWA PROMOTORÓW WALKI Z CZAGAJEWEM
Fres Oquendo (37-8, 24 KO) złożył w sądzie federalnym na Manhattanie pozew przeciwko hamburskiej grupie Terek Box Event. Pochodzący z Portoryko pięściarz domaga się w nim 5 milionów dolarów odszkodowania za okoliczności towarzyszące jego lipcowej walce z Rusłanem Czagajewem (33-2-1, 20 KO).
Pojedynek w Groznym, którego stawką był wakujący regularny pas WBA w wadze ciężkiej, zakończył się wygraną Czagajewa dwa do remisu. Po walce okazało się, że Oquendo nie otrzymał wynagrodzenia, a także, według wyników testów przeprowadzonych przez rosyjską agencję antydopingową (RUSADA), boksował na dopingu. Oquendo zakwestionował rezultaty tych badań, podkreślając, że podczas testów w amerykańskiej agencji (USADA) nie wykryto w jego organizmie żadnych niedozwolonych środków. Teraz na jaw wychodzą nowe informacje i jeszcze poważniejsze oskarżenia. O sprawie poinformowane zostało nawet FBI.
Tom Tsatas, doradca Oquendo, twierdzi bowiem, że po przyjeździe do Rosji Oquendo i jego ludzie na każdym kroku byli zastraszani przez organizatorów gali i ich podejrzane otoczenie. Nie mieli prawa opuszczać terenu hotelu, a posiłki spożywać mogli tylko w jednym, znajdującym się w hotelowym budynku lokalu. Przed walką z kolei ktoś miał powiedzieć w windzie do członka sztabu Amerykanina, że jeżeli ten znokautuje Czagajewa, to nikt z jego obozu nie opuści Rosji.
- Po pojedynku natomiast zabraliśmy Fresa do szpitala na tomografię mózgu. Nagle Fres, promotor i trener zostali porwani i zmuszeni przez mężczyzn uzbrojonych w broń automatyczną do powrotu na miejsce, gdzie Fres musiał się poddać testom rosyjskiej agencji antydopingowej. Kiedy zaś następnego dnia wylatywaliśmy, na lotnisku tajemniczo "zniknęły" nasze paszporty, a promotor gali, z wyraźnie widoczną bronią pod ubraniem, zabrał nas do słabo oświetlonego pomieszczenia i próbował renegocjować warunki wynagrodzenia Fresa. Zamiast obiecanego miliona dolarów oferował walizkę, w której znajdowało się 200 tysięcy w gotówce. Aby w ogóle dostać się na pokład, musiałem użyć karty pokładowej kogoś innego – twierdzi Tsatas.
Problemy, jak mówi, pojawiły się już znacznie wcześniej, kiedy rosyjska miała w karalny sposób odpowiedzieć na propozycję przełożenia walki. Oquendo chciał ją przesunąć o tydzień lub dwa, tłumacząc, że jego żona lada dzień urodzi dziecko. Kiedy organizatorzy się nie zgodzili, pięściarz i jego małżonka zdecydowali się wywołać poród, aby Oquendo mógł być w tej wyjątkowej chwili ze swoją partnerką. Podczas porodu pojawiły się jednak komplikacje. Obóz Oquendo utrzymuje, że nie był on wtedy mentalnie gotowy do walki, ale nie było wyjścia.
- Otrzymałem w tygodniu pojedynku przeszło dwieście telefonów i maili, w wielu z nich pojawiły się groźby wobec Fresa, mnie i naszych rodzin, które miały zostać spełnione, jeżeli nie stawimy się na miejscu. Przekazałem te maile FBI – mówi Tsatas.
Data: 15-12-2014 14:46:26
Niech się uczą od Wasyla robić kasę z Rosjanami w życzliwy sposób.
Wasyl to dla ruskich klient idealny. Każdorazowo dostarcza chłopców do bicia ze swojej hodowli.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale w tym wypadku walka i sport sa na drugim planie.