BRADLEY WRACA DO PORAŻKI Z PACQUIAO: POWINIENEM ROBIĆ SWOJE
Timothy Bradley (31-1, 12 KO) powróci w najbliższą sobotę starciem z Diego Chavesem (23-2, 19 KO), ale powraca przy tej okazji do kwietniowej porażki - pierwszej w karierze, z Mannym Pacquiao (57-5-2, 38 KO).
Amerykanin przyznał, że po pierwszym, mocno kontrowersyjnym werdykcie na jego korzyść, w rewanżu nastawiał się na nokaut, bo bał się "przekręcenia" w drugą stronę. To wymusiło złą jak się okazuje taktykę.
- Wyszedłem wtedy do ringu mając w głowie, że muszę go znokautować. Założenia taktyczne były takie, by go wyboksować i wypunktować, lecz nie zrobiłem tego i wyszedłem po nokaut. Od razu zacząłem atakować. Przeprowadziłem kilka fajnych akcji, jednak lepiej byłoby dla mnie, gdybym poczekał trochę dłużej i spróbował go punktować zamiast się z nim bić. To dla mnie nauczka, by nie przejmować się sędziami, tylko w przyszłości robić to, co należy i co jest dla mnie najlepsze. A to, co stanie się po walce, to już inna sprawa. Nie mogę mieć przecież kontroli nad wszystkim - przyznał Bradley.
Innymi słowy, tak źle, tak nie dobrze.
Tim jest po prostu słabszym bokserem, nie był w stanie wyboksować Pacmana, nie był w stanie znokautować Pacmana, obie walki przegrał wyraźnie, w pierwszej walce był okropny wałek.
Skoro w pierwszej walce był okropny wałek to w walce Pacman - Marquez III też nieźle polecieli sędziowie ;)
związku nie widzę, ale wynik Pacman - Marquez III był bardzo kontrowersyjny i z całą pewnością Juan mógł czuć się oszukany i można było dać mu wygraną z czystym sumieniem, ale wynik Pacman vs Bradley I był klasycznym wałkiem.
Zresztą zobacz, jak wyniki punktowali ludzie z branży:
Pacman - Marquez III
http://boxrec.com/media/index.php?title=Fight:1595865
Among the unofficial scorers above, 57 scored the bout for Marquez, 51 scored the bout for Pacquiao, and the remaining 36 scored the bout a draw
Pacman vs Bradley I
http://boxrec.com/media/index.php?title=Fight:1656951
Among the experts above, 121 scored the bout for Pacquiao, 3 scored it for Bradley and 1 had it a draw
Jeden wynik można spokojnie bronić, drugi to klasyczny wałeczek.
W drugiej, za sprawa ktorej 0 w rekordzie Bradleya zniknelo na dobre, Bradley boksowal juz znacznie lepiej. Rozumiem, ze inny przekaz medialny docieral zewszad do kibicow, ze to sprawiedliwosci stalo sie zadosc i Pacman 'znow' gladko zwyciezyl. Dalo sie jednak zauwazyc, ze doswiadczenie pierwszej walki bardzo Bradleyowi pomoglo i tym razem zawiesil poprzeczke znacznie wyzej. Przede wszystkim popracowal nad obrona i nogami, bo niskie uniki i nieustanne balansowanie sprawilo, ze Manny sporo ciosow przestrzelil. Ale koniec koncow zwyciezyl przeciez zasluzenie. W moim odczuciu w rozmiarach nizszych niz w pierwszej walce, tj. 116-112. Gdyby w drugiej walce, ktorys z sedziow zaproponowal remis, to byloby wciaz mocno kontrowersyjne, ale nie tak absurdalne jak triumf Bradleya w pierwszej walce.
Coz, jesli ktos wciska tu III starcie Marqueza z Pacmanem jako kontrapunkt wobec wyniku starcia Paca z Timem, to jest zwyczajnym debeilem. Tak po prostu, bez zbednej kurtuazji. Walk z kontrowersyjnym werdyktem jest w boksie bez liku. Kontrowersyjnym, czyli definiujac takim, ktory mogl pojsc w obie strony, przy bardzo wyrownanej walce. Cos jak wczesniejsze starcia Pacmana z Dynamitem, walki Cotto-Mosley, czy Martinez-Murray. To sporo roznica, gdy za punkt odniesienia wezmiemy klasyczne oszustwo, jak wlasnie Pacman-Bradley I, de la Hoya-Sturm, czy Williams-Lara. Zalecam zatem zdrowy rozsadek i odrobine powsciagliwosci, nawet gdy komentujemy wyniki starc bokserskich naszych faworytow.