SASUN KARAPETYAN PO WALCE Z SZOTEM: JAK PADAM, TO ZAWSZE WSTAJĘ!

Sasun Karapetyan (8-1, 2 KO) przeżył chwile grozy w pojedynku z Krzysztofem Szotem (18-17-1, 5 KO), ale podniósł się z desek, przetrwał kryzys i wygrał jednogłośnie na punkty (57-56, 59-56, 58-55) - zdaniem wielu niesłusznie. Pięściarz z Kołobrzegu nie miał powodów do dumy, ale zdołał także znaleźć pozytywne aspekty. - To było szczęście albo serce, które mam. Nie padam często, ale jak już padam, to zawsze wstaję. Czułem rdzę, miałem za długą przerwę. Marzę o wyjazdach na sparingi za granicę, będę o tym rozmawiał z promotorem Tomkiem Babilońskim. Uwierzcie, będą tego efekty. W Sylwestra wyjeżdżam do Moskwy na 12 dni, tam są mocni zawodnicy - mówi nam Sasun.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: maniekz
Data: 07-12-2014 00:49:37 
Podziękuj promotorowi, bo przegrałeś tą walkę z Szotem Panie "durszlak"
 Autor komentarza: Soku
Data: 07-12-2014 01:02:05 
Jedyne co powinien powiedzieć Parapet Janowi pan redaktor, to "kończ, waść..."
 Autor komentarza: simsam1
Data: 07-12-2014 01:36:10 
Hahaha.. wy jestescie ślepi czy jesteście rasistami? Prawda jest taka ze karapetyan wygral ta walke. To slepy kostyra ktorego dawno powinni wypier.. zmienil ok obraz walki bo tak zachwalal szota. Dla mnie szot wygral tylko 5 runde dwoma punktami a 4 i 6 rundy minimalnie dla karapetyana.
 Autor komentarza: heinz
Data: 07-12-2014 09:41:48 
Tak SimSam jesteśmy ślepymi rasistami.
Sasun po dostaniu w trąbę od gościa dziesięć kilo lżejszego, który na walkę przyszedł prosto z pracy po prostu powinien zamilknąć i szybciutko szukać sobie innej drogi życiowej.
Przewracają go goście, którzy rzadko kiedy kogoś przewracali. Jeśli tego nie pojmuje skończy z sałatką między uszami.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.