MĘCZARNIE KARAPETYANA Z 'PROFESOREM' SZOTEM
Sporo krwi napsuł Krzysztof Szot (18-17-1, 5 KO) faworyzowanemu Sasunowi Karapetyanowi (8-1, 2 KO). Wygrał ten drugi, choć przez moment był na skraju nokautu.
Pierwsze trzy rundy należały do większego, bardziej dynamicznego i silniejszego Sasuna. W czwartej także przeważał, choć powoli ten obraz się już zacierał, ale to była tylko przystawka do tego, co miało nastąpić za moment....
W piątej odsłonie "Rzeźnik" znalazł lukę w gardzie rywala, wystrzelił prawym podbródkowym i skosił go sensacyjnie z nóg. Karapetyan z trudem powstał na osiem, lecz zachował na tyle zimnej krwi, że zdołał dotrwać do gongu. W ostatnich trzech minutach boksował w myśl zasady mówiącej o tym, że najlepszą obroną jest atak. Wyprowadzał więc dużo ciosów, choć to pojedyncze bomby Szota robiły większe wrażenie Końcówka dla Krzyśka, jednak nie zdołał on odrobić wcześniejszych strat - 56:57, 56:59 i 55:58 - to punktacja sędziów na korzyść Karapetyana.
Wcześniej Tomasz Król (1-0-1, 1 KO) w końcówce pierwszego starcia ciosami na korpus zastopował Arkadiusza Rejowskiego.
Dałbym mu zwycięstwo 1 rundą
Sasun powinien zdać sobie sprawę, że na boksie to kokosów nie zrobi