COTTO LECI NA TRENINGI DO ROACHA
Miguel Cotto (39-4, 32 KO) wybierze się pod koniec tego tygodnia do Los Angeles, gdzie wznowi treningi pod okiem Freddie'ego Roacha. Nie będzie to jednak początek przygotowań do kolejnej, planowanej na maj walki.
- Będziemy w Los Angeles przez kilka dni. Miguel potrenuje z Freddie’em, aby podtrzymać formę. Wcześniej byliśmy u Roacha we wrześniu, teraz zostaniemy u niego przez tydzień – powiedział Bryan Perez, przyjaciel Portorykańczyka i dyrektor generalny Miguel Cotto Promotions.
Po treningach w Mieście Aniołów Cotto wybierze się do Las Vegas, gdzie 13 grudnia obejrzy w akcji swojego młodego podopiecznego Jantony’ego Ortiza. Przy okazji skonkretyzuje się być może przyszłość 34-letniego pięściarza. Portorykańczyk ma się zmierzyć na początku maja z Saulem Alvarezem (44-1-1, 31 KO), ale mówi się też, że jeżeli porozumienie w tej sprawie nie zostanie osiągnięte, dojdzie być może do rewanżu Cotto z Floydem Mayweatherem Jr (47-0, 26 KO).
Zobacz też: COTTO DLA MAYWEATHERA?
- Nie możemy jeszcze przekazać żadnych oficjalnych informacji. Jesteśmy w trakcie negocjacji z "Canelo". Miguel tymczasem trenuje i pozostaje w formie. Ma teraz ten komfort, że sam może sobie wybrać rywala. Bierzemy pod uwagę różne opcje – stwierdził Perez.
Co mnie obchodzi gdzie leci Cotto, gdzie trenuje itd?
[Nie mam tu pretensji do Redakcji, czy samego Cotto]
Chodzi mi o to, że teraz bycie kibicem boksu, to w 90% czytanie i gadanie kto z kim być może zawalczy, dlaczego nie, kto by wygrał, gdyby jakimś cudem do jakiejś tam walki doszło itd
Jakieś może 10% to oglądanie i gadanie o alce, która się odbyła.
Kiedyś bokserzy walczyli średnio cztery razy w roku. Teraz, jak walczą 2 razy, to już "pracusie".
Może to skrajne przypadki, bo pięściarze ci mieli karierę ponad 20-to letnią, ale taki Chavez Sr, czy Duran mieli po 100 walk... (celowo ich dałem, bo nie walczyli tak dawno)
Dzisiaj jak bokser ma 40 walk, to już "mega pracuś".
Teraz, nie dość, że bokserzy walczą niezwykle rzadko (nie ma co się oszukiwać) to jeszcze te kontuzje, "kontuzje" i inne przypadki, wypadki, sratki.
Wiem, że takie głośne wyrażanie swojego niezadowolenia gówno da,ale...
czasem po prostu krew człowieka zalewa.
[A i stronom bokserskim nie ma co się dziwić, bo i o czym mają pisać, jak świetna walka zaplanowana za mniej więcej za rok, w każdej chwili może się nie odbyć, bo coś tam]