FROCH: MOGĘ SPOTKAĆ SIĘ ZE ZWYCIĘZCĄ REWANŻU DeGALE-GROVES
George Groves (21-2, 16 KO) po drugiej porażce przed czasem z Carlem Frochem (33-2, 24 KO) zanotował w minioną sobotę drugie kolejne zwycięstwo. Pięściarz z Londynu ma nadzieję dopełnić trylogii z "Kobrą", ale na taką walkę również wielką ochotę ma James DeGale (20-1, 14 KO). Champion i lider kategorii super średniej chce ich pogodzić. W jaki sposób?
- Cóż, cały czas jestem zdania, że mój pojedynek z jednym z nich to wciąż nieporozumienie i złe zestawienie, bo nie mają ze mną szans, ale powiedzmy, że mogę spotkać się ze zwycięzcą ich spotkania w przyszłym roku - stwierdził Froch, dobierając się przy okazji do skóry Grovesa, za którym szczerze nie przepada.
- Po spotkaniu ze mną on już nie jest tym samym zawodnikiem co kiedyś. Podobnie było zresztą z Lucianem Bute. Był zamroczony w walce z kolesiem z kategorii junior średniej i dobrze o tym wie. Gdyby dawał się tak trafiać komuś ze światowej czołówki, znów przegrałby przez nokaut. Dlatego moim zdaniem DeGale pobije go w każdym dniu tygodnia - uważa Froch.
Przypomnijmy, że DeGale jedyną porażkę poniósł właśnie z rąk Grovesa. Trzy i pół roku temu uległ stosunkiem głosów dwa do remisu, choć zdaniem wielu to jego ręka powinna wówczas powędrować w górę.
Walka niezmiernie równa. Groves aktywniejszy, zadawał więcej ciosów, DeGale precyzyjniejszy, zadawał ciosy czystsze, wyraźniejsze, bardziej soczyste, jednak było ich mniej.
Tam chyba dwunasta runda zaważyła, bo w cały czas bardzo wyrównanym pojedynku, w rundzie 12 lepszy był Groves.
Wg mnie każdy mógł zostać ogłoszony zwycięzcą, tak że walka remisowa.
Czytam w STS-ach, a tam na sobotę:
4032 Gavin F. - Skeete B. 1.3 25 3.31 22:00
Nie wiem co jest grane, ale wg mnie Skeete powinien wypunktować Gavina.
To chyba Gavin jest przeceniany. Faworyzowany był zawsze, ale...
No, nie wiem. Ja stawiam na Skeete'iego.
Wie ktoś coś może, o czym ja nie wiem?
Ps. Szkoda tego Warda, co z nim wogóle się dzieje teraz?
Froch niekoniecznie by go zniszczył. W ogóle to Froch niekoniecznie by z nim wygrał.
Walka zapowiadałaby się niezmiernie ciekawie.
To walka z tym cyckiem Chavezem potrzebna jest tylko Frochowi dla kasy i chwały. Dla nas (przynajmniej dla mnie) wynik już dzisiaj jest znany - demolka na Julio Cesarze.
Meksykanin ciosu nie ma specjalnie mocnego, twardy jest, bo nie walczył z pięściarzami potrafiącymi nokautować, dynamiki nie ma u niego prawie wcale.
DeGale jest szybki, mobilny, świetnie wyszkolony technicznie, szybszy, świetny przegląd sytuacji, bardzo dobra defensywa.
Nie, nigdy nie widziałem przeciętniaka Chaveza w akcji.
Tak tylko sobie strzelam.
Podobnie jak za pierwszym razem z Verą.
PS Zakładam, że Ty tych walk nie widziałeś, bo pewnie by Twój optymizm co do Chaveza nieco opadł.