SEBASTIAN SKRZYPCZYŃSKI: NAJPIERW PAS, POTEM SZEREMETA
- Długo czekałem na tego typu okazję, ale cierpliwość się opłaciła - mówi zadowolony Sebastian Skrzypczyński (11-8-2, 5 KO), który już 7 grudnia w Liverpoolu spotka się z niepokonanym i mocnym Andriejem Meriasiewem (16-0, 11 KO). A ten ma na rozkładzie między innymi sławnego Carlosa Manuela Baldomira.
Polak miał niedawno ofertę zmierzenia się ze swoim rodakiem, Kamilem Szeremetą (8-0, 1 KO). Wtedy odmówił, lecz tylko dlatego, że na horyzoncie była już potyczka w Anglii.
- Negocjacje były w toku, więc musiałem wówczas odmówić. Ale to nie znaczy, że nie skrzyżuję rękawic z Kamilem. Wspólnie z moim menadżerem doszliśmy jednak do wniosku, że najpierw musimy brać taką szansę jak ta. Jadę do Liverpoolu po pas, a gdy już go zdobędę, obiecuję Kamilowi kolejny pojedynek w pierwszej jego obronie - zapewnia odważny Skrzypczyński.
Stawką jego konfrontacji z Rosjaninem będzie należący do niego tytuł WBC Baltic wagi średniej.
- Meriasiew jest wysoko notowany, zarówno w rankingach komputerowych, jak i według federacji WBC, gdzie zajmuje trzynastą pozycję. Tylko dlatego odmówiłem Szeremecie, lecz w końcu dojdzie do naszej potyczki. Najpierw pas, potem Kamil - dodał Skrzypczyński, który w ostatnim występie w maju pewnie wypunktował Dzianisa Makara.
w gadce.
W Anglii dostanie w pałę, a gdy Szeremeta będzie jeszcze chciał go wziąć (bo w sumie nie wiem po co), to z nim też dostanie w pałę.
Ale pomarzyć zawsze można.
Ch. mnie obchodzi, czy go znasz, czy nie. Nie ma to wpływu na nieuchronny wp...dol od Ruska i ewentualny od Szeremety.
On się nie wybija. Po prostu dostaje ostatnio totalnych bumów.
Tyle w temacie