MACKLIN ZNOKAUTOWANY NA WŁASNYM TERENIE
Kariera Matthew Macklina (31-6, 20 KO) powoli chyba dobiega końca. Wielki wojownik w ostatnich dwóch występach prezentował się co najwyżej przeciętnie, a w sobotni wieczór pogrążył go Jorge Sebastian Heiland (25-4-2, 13 KO).
Anglik, w przeszłości dwukrotny mistrz Europy wagi średniej oraz dwukrotny pretendent do mistrzostwa świata dobrze zaczął pojedynek, przeważając w pierwszej i czwartej rundzie. Argentyńczyk jednak od piątej niespodziewanie przejął całkowicie inicjatywę. Bił gdzie i jak popadnie, często jego ciosy pruły powietrze bądź trafiały w gardę, ale było ich tyle, że Macklin znalazł się w zupełnym odwrocie. Coraz bardziej rozbijany w ósmym starciu podjął desperacką próbę i poszedł na całość. Kilka razy nawet trafił, jednak nie zdołał przełamać rywala i w dziewiątej odsłonie znów zbierał bęcki. W dziesiątej było już po wszystkim. Będący przy linach Macklin zainkasował lewy krzyżowy, natychmiast chciał odpowiedzieć, lecz Heiland poprawił jeszcze prawym sierpem na brodę i Anglik bezwładnie osunął się na matę ringu.
Niespełna pół rundy na zdemolowanie Jacka Heatha (3-8, 2 KO) potrzebował natomiast wicemistrz olimpijski z Londynu - boksujący w kategorii super piórkowej John Joe Nevin (3-0, 2 KO).
Możesz być słabszym pięściarzem, ale siłą charakteru, wiarą, pressingiem pokonywać najlepszych.