KOWALIOW ZDOMINOWAŁ HOPKINSA, ALE ZNOKAUTOWAĆ GO NIE DAŁ RADY
Siergiej Kowaliow (26-0-1, 23 KO) tym razem nie dał rady znokautować rywala, lecz całkowice zdominował Bernarda Hopkinsa (55-7-2, 32 KO) i odebrał mu pasy organizacji IBF i WBA wagi półciężkiej, dodając je do swojego tytułu federacji WBO.
Przez dwie minuty Amerykanin dzięki swojej pracy nóg skutecznie unikał ciosów rywala, ale bezpośredni prawy krzyżowy w końcu doszedł do jego czoła i skosił go z nóg. W drugiej rundzie trwało polowanie na wspaniałego "Kata". Ten praktycznie tylko uciekał, ale krzywdy sobie nie dał zrobić. W trzeciej nieśmiało zaczynał kontrować, jednak rozpędzony Kowaliow szedł jak po swoje i niemal równo z gongiem huknął krótkim prawym sierpem. Pod Bernardem ugięły się nogi, ale sygnał na przerwę okazał się zbawienny.
Rosyjski bombardier swoimi mocarnymi ciosami przebijał się przez gardę wielkiego mistrza. Przestawiał go z jednego narożnika do drugiego. W piątym starciu zmienił trochę taktykę i zamiast szukania góry, władował kilkanaście lewym na korpus Amerykanina. Kolejne minuty to nadal ruch jednostronny i momentami wręcz paniczna obrona Hopkinsa. Ale kiedy w połowie siódmego starcia udało mu się w końcu czysto skontrować w akcji prawy na prawy, niemal cała publiczność zerwała się na nogi. Był to jednak tylko łabędzi śpiew, bo Siergiej niczym taran nadal parł do przodu. W połowie ósmej odsłony po prawym Kowaliowa dzielny Hopkins przeleciał przez pół ringu i zatrzymał się dopiero na linach, ale i z tych opresji zdołał się wykaraskać. Mijały kolejne minuty, a obraz walki nie ulegał zmianie. Bezradnego Hopkinsa można było jednak podziwiać za spryt, odporność na ciosy i wielką determinację, ale przecież on tym zachwycał przez całą swoją karierę.
Na początku ostatniej, dwunastej rundy, Hopkins zaskoczył swojego oprawcę lewym sierpowym na szczękę. Za moment po udanym uniku wystawił mu język. Tym tak rozwścieczył Rosjanina, że ten przez pół starcia przeprowadził straszliwą kanonadę. Hopkins był na skraju nokautu, chwiał się i tylko dzięki linom nie przewracał, jednak jego geniusz objawił się dziś w tym, że nie dał się Siergiejowi znokautować i zatrzymał jego niesamowitą serię zwycięstw przed czasem. Sędziowie wątpliwości mieć nie mogli i punktowali dwukrotnie 120:107 oraz 120:106.
Pierwszy nokdaun dość szczęśliwy dla Rosjanina, bo trafił idealnie w akcji, gdzie Hopkins zupełnie był "rozkraczony".
Potem już ten sam schemat, bierny Hopkins nie miał jak się dobrać do rywala, bo Kovalev wszystko by mu kontrował, ewentualnie szedł na wymianę cios za cios. Rundy jak dla mnie falowały między lekką przewagą Kovaleva (ciosy na tułów, parę akcji vs bierność Kata) do mocnej przewagi Rosjanina (dużo serii i silnych ciosów vs. niemrawe odpowiedzi).
W drugiej połowie walki Kat potrzebował nokautu, aby wygrać i tutaj szacun, że go aktywnie szukał. Nawet zachwiał rywalem, ale to było za mało. Gdyby ktokolwiek inny z bokserów stał tam w 12-tej rundy i tak zbierał od Krushera to sędzia by to przerwał. Ale walczyła legenda, która nigdy nie przegrała do końca, Hopkinsowi się to udało.
Brawo dla Kovaleva, zawsze uważałem go za lepszego od Stevensona i tutaj pokazał spokój, kondycję (choć tempo szalone nie było), tradycyjnie siłę i precyzję. Jednocześnie widać, że precyzyjny cios nim wstrząsa, choć nie wiem czy ktoś go jeszcze tak precyzyjnie pacnie jak Hopkins.
Brawo dla Kata - wyszedł do największego zabijaki w swoim limicie wagowym, nie ograniczał się do obron z byle jakimi bokserami no i robił co mógł - punktacja deklasująca, ale to nie było obijanie worka treningowego. Po prostu nie miał tego refleksu, który by mu pomógł zadawać ciosy bez ryzyka przyjęcia odpowiedzi, co mogło skończyć się bardzo źle.
No i nieźle, że Kovalev wygrał to na punkty Big Grin
Fajna walka, historyczna, były emocje choć przez większość czasu wyglądała dość sennie (ale to było wiadome, przecież to Hopkins i mi się miło na niego patrzy nawet jak dostaje do zera Wink)
Bernard pokazal mnostwo serca do walki oraz umiejetnosci, ale to bylo zdecydowanie za malo na wiekszego, silniejszego oraz mlodszego przeciwnika. Kovalev to nie tylko super-puncher, ale tez znakomity bokser!
Nie moge sie juz doczekac walki Kovalev-Stevenson albo Kovalev-Beterbiev. Beterbiev jest jeszcze niezbyt znany oraz doceniany, ale to monster!
Data: 09-11-2014 07:17:00
Kowaliow niewiele umie w boksie, ale ma co najmniej bomby w rękawicach.
Większej głupoty to juz dawno nie czytałem .Właśnie w tej walce pokazał ze umie też boksować .
120:107
TIME TO SAY GOODBYE, Mr Hopkins.
Kowaliow robił co chciał.
A dla niektórych dalej "on niewiele pokazał".
A co miał pokazać?
Nawet ten uśmiech mu szybko zrzedł
Mając tak gigantyczną przewagę powinien nieco odpuścić i nie niszczyć 50-letniej legendy. Niezagrożony i tak wygrałby do zera. Chyba wszystkie ruski to dzikusy.
"Autor komentarza: rafalteo Data: 08-11-2014 12:21:27
Kowaliow to wygra- szanse pomiedzy tym ze przez KO/TKO lub na punkty sa 50 na 50
Widze calkiem mozliwa wygrana Kowaliowa na punkty
Jesli Hopkins wygra to jestem przekonany ze bedzie to wałek "
http://www.bokser.org/content/2014/11/08/102431/index.jsp#CommentsAnchor
nie zdziwlbym sie roznicy bliskiej 7-8 kg
Hopek jest niesamowity ale on juz tyle razt oszukał czas ze w koncu musiała prztjsc porazka ,
kowaliev vs adonis na to chyba wszyscy teraz czekamy
kurna wstalem o 3 i chu* nastawilem zegarek na 4;40 i juz nie wstalem
z tak groznym zabijaką jak Kovalev i nie dał się znokałtować i zrobić krzywdy ale trzeba jasno pwoiedzieć zdecydowanie przegrał żeby nie powiedzieć lekko zdeklasowany.
Wiec tym bardziej większe brawa dla Kovaleva znakomicie rozegrał taktycznie i pokazał że oprócz tego że jest panczerem b,dobrym technikiem i potrafi walczyć cały dystans na wysokich obrotach.
tylko jedna mnie zastanawia szczęka Kovaleva moim zdaniem nie jesteś jakaś twarda ale też nie Szklanka tak ja Stevsona zresztą!
Niby nie walczyli ze sobą i nie można jednoznacznie powiedzieć ale Kovalev i nieznacznie Stevson to 2 najlepsi w połcieżscy na świecie może nie za chwile ale myśle że Bebetijev za 1,5 roku dwa Bedzie Mistrzem Świata a kto wie czy nie kiedyś Dominatorem