BRADLEY (JAK WSZYSCY) CHCE WALKI MAYWEATHER-PACQUIAO
Były mistrz świata wagi super lekkiej i półśredniej, wciąż zaliczający się do czołówki P4P Timothy Bradley (31-1, 12 KO), chciałby zobaczyć walkę swego jedynego pogromcy Manny'ego Pacquiao (56-5-2, 38 KO) z najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie Floydem Mayweatherem (47-0, 26 KO). - Być może nigdy do tego nie dojdzie, ale wszyscy chcą tego pojedynku - mówi "Desert Storm".
Fani ostrzą sobie zęby na to starcie przynajmniej od pięciu lat, ale dotychczas nic nie wskazywało na to, by Pacquiao i Mayweather naprawdę mieli spotkać się w ringu. Szanse na to spadły drastycznie, gdy "Money" związał się ekskluzywnym kontraktem z telewizją Showtime, a "Pacman" pozostał przy HBO. Na szczęście filipiński gwiazdor po raz pierwszy tak głośno domaga się walki z Floydem i ta postawa wlewa w serca kibiców nadzieję, że hitowy pojedynek dojdzie do skutku w 2015 roku.
- To walka, która powinna się odbyć, ale nie wiemy, czy kiedykolwiek tak się stanie. Na tę chwilę nic nie wiadomo, skoro w ostatnich 3-4 latach nic się nie posunęło do przodu. Gdyby walka doszła do skutku i Floyd by ją wygrał, fani w końcu byliby nieco bardziej zadowoleni. Ciężko jest mu ich zadowolić, bo choć jest najlepszy, to jedna jego styl się nie podoba - uważa Bradley.
- Gdyby był bardziej agresywny i przyjmował więcej ciosów, kibicom prawdopodobnie bardziej by się to podobało. Z tym stylem i tak sprzedaje niesamowicie dużo transmisji PPV i pozostaje numerem jeden w boksie. Ja jako fan bardzo chciałbym zobaczyć jego walkę z Mannym Pacquiao - kończy Amerykanin, który 13 grudnia na gali w Las Vegas zmierzy się z Argentyńczykiem Diego Gabrielem Chavesem (23-2, 19 KO).