PACQUIAO: GŁÓD WALKI NIE ZNIKNĄŁ

Manny Pacquiao (56-5-2, 38 KO) uspokaja kibiców, którzy martwią się o to, że boks w ostatnim czasie zszedł u Filipińczyka na drugi plan. - Nadal odczuwam wielki głód walki - zapewnia 35-latek.

Obawy o koncentrację "Pac-Mana", który 22 listopada w Makau zmierzy się z Chrisem Algierim (20-0, 8 KO), pojawiły się wraz z jego koszykarskimi obowiązkami. Pięściarz od dawna jest wielkim fanem basketu, ale ostatnio jego pasja wkroczyła na nowy poziom – Pacquiao został grającym trenerem filipińskiego zespołu KIA Sorento. 

- Mimo to nadal jestem głodny boksu, wszystko robię tak, jak robiłem to wcześniej. Chcę dać kibicom to, co chcą zobaczyć, znowu pokazać w ringu instynkt zabójcy. Koszykówka może zresztą pomóc w treningach. To bardzo dobry sport na nogi i balans – stwierdził.

ALGIERI: TO GŁUPOTA ZE STRONY PACQUIAO

Koszykarska kariera sprawia Pacquiao ogromną radość, ale zachwyceni nie są ci, którzy dbają o jego poczynania w ringu – trener Freddie Roach oraz promotor Bob Arum.

- To ciężki sport, bardzo łatwo jest w nim o kontuzję. W NBA grają niezwykli atleci, a i tak ciągle doznają urazów. Gdyby taki przydarzył się Manny’emu, zrobiłoby się ogromne zamieszanie. Może sobie grać, ale po walce. Po niej, jak będzie chciał, może nawet próbować swoich sił w Knicksach – stwierdził szef Top Rank.

Pacquiao zadebiutował w filipińskiej lidze w miniony weekend, w trakcie niespełna siedmiominutowego występu nie zdobywając ani jednego punktu. Przed walką z Algierim, której stawką będzie pas WBO w wadze półśredniej, więcej na parkiecie się nie pojawi.

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.