BIG GEORGE - OD DZIECIAKA DO LEGENDY (cz. 1)
Fantastyczna historia o jednym z największych pięściarzy wszech czasów. Idealna opowieść na film. Pełna zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Dzisiaj opowiem Wam, jak legendarny Big George Foreman został mistrzem.
Dzieciństwo
George Foreman urodził się 10 stycznia 1949 roku w małej miejscowości Marshall w stanie Teksas. Po pewnym czasie cała rodzina przeprowadziła się do Houston, aby ułatwić poszukiwanie pracy matce George'a. Kiedy mały-duży George miał pięć lat, od rodziny odszedł ojczym, zostawiając siódemkę dzieci wraz z ich matką. Foreman, jak sam przyznaje, był trudnym dzieckiem. Często włóczył się po ulicach, szukał problemów, mieszkał w opuszczonych domach i bywał na bakier z prawem. Po rzuceniu szkoły nastolatek postanowił dołączyć do Korpusu Pracy, którego reklamę zobaczył w telewizji. Tam nauczył się murarstwa i stolarstwa. Swoją agresję wielki George często wyładowywał podczas bójek. Podczas jednej z nich dostrzegł go Charles "Doc" Broadus - jego pierwszy trener. Widział w potężnie zbudowanym chłopaku ogromny potencjał, jego agresję i naturalną siłę ciosu. Foreman w dzieciństwie trenował football amerykański i judo, lecz Charles namówił go do spróbowania nowej dyscypliny - boksu. Chcąc stracić parę kilogramów i nauczyć się skakać na skakance, George w wieku 16. lat zajął się boksem. To był strzał w dziesiątkę. Choć nikt wtedy nie przypuszczał, że to postanowienie sprawi, że za niespełna osiem lat na ringach zawodowych będzie siał strach i terror - podobnie jak wcześniej Sonny Liston i później "Iron" Mike Tyson.
A zaczęło się od...
Pierwszą walkę George odbył w wieku 17. lat. Foreman przegrał z Maxem Briggsem swój debiut podczas kariery amatorskiej. Później było tylko lepiej. W 1967 roku wygrał turnieje Złotej Rękawicy w stanach Kalifornia i Nevada. Dzięki temu zakwalifikował się do turnieju międzystanowego, lecz w finale poległ na punkty z Clayem Hodgesem. Co ciekawe, Foreman walczył z nim trzykrotnie i nigdy nie znalazł sposobu na wygranie pojedynku - za każdym razem był punktowany. Następny rok okazał się przełomowym w karierze niepokornego chłopaka z Teksasu. W Toledo został Amatorskim Mistrzem Stanów Zjednoczonych wygrywając w finale na punkty z Henrym Crumpem, ponadto przeboksował dwa pięciorundowe pojedynki z Sonnym Listonem - byłym mistrzem świata zawodowców wagi ciężkiej.
- Miał zabójczą prawą rękę. Niczego mu nie brakowało – był kompletnym pięściarzem. Kiedy zabrzmiał gong próbowałem z nim walczyć. Kilka razy rzucił mnie na deski, poczułem jego siłę i zrozumiałem, że jest fantastycznym bokserem. Miał wspaniałą koordynację i niesamowicie długie ręce. Największe jakie widziałem w życiu – naprawdę świetne warunki na pięściarza wagi ciężkiej – mówił Foreman o Listonie.
Po zakwalifikowaniu się na igrzyska w Meksyku w 1968, Foreman wyruszył po swoje najcenniejsze trofeum w amatorskiej karierze - medal olimpijski. Po latach przyznał, że nie spodziewał się wygranej. Był po prostu szczęśliwy, bo mógł reprezentować swój kraj. W pierwszym pojedynku w Meksyku przyszły dominator trafił na pięciokrotnego mistrza Polski - Lucjana Trelę. Amerykanin wygrał na punkty 4-1 i to był jego jedyny pojedynek, który rozstrzygnął na punkty podczas tego turnieju. George Foreman określił tą walkę jako najtrudniejszą podczas igrzysk, gdyż znacznie mniejszy Trela (172 cm) stawiał dzielny opór Big George'owi (192cm). Następnych rywali z Rumunii, Włoch i Związku Radzieckiego Foreman pokonał przed czasem i został mistrzem olimpijskim. Spełnił swoje marzenie. Po wygranej w finale z Ionasem Chepulise, George chodząc po ringu machał małą amerykańską flagą, co wywołało niemałe poruszenie wśród Afroamerykanów, z powodu ówczesnych debat na temat praw obywatelskich i Wietnamu. Dziewiętnastolatek z Teksasu stwierdził, że nie interesuje go polityka -machając flagą chciał po prostu pokazać całemu światu, że pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.
George Foreman zakończył karierę amatorską z bilansem 22. wygranych i zaledwie 4. porażek, a sukces na igrzyskach był idealnym zwieńczeniem tejże kariery. Jedyne co pozostało, to przejście na zawodowstwo, idąc śladami wielu poprzednich medalistów olimpijskich. Nikt nie spodziewał się, że oto nadchodzi przyszły mistrz świata królewskiej kategorii. Z następnych odcinków dowiecie się, jak dalej potoczyła się jego przygoda z boksem.
Opracowanie: Tomasz Ikert
Słusznie, bo długie artykuły raczej mało kto czyta.
Również pozdrawiam
192 cm wzrostu (6 '3 1/2"), 99,8 kg wagi (220 lbs)- czyste miesnie.
Tak jak dzis 193 cm Ortiza nazywa sie duzym silnym kawałem byka, tak i Foreman byl i bylby i dzis tak nazywany.
Z takimi rzeczami sie rodzisz. To czy tam brakowało mu z 3 cm do 195 cm aby byc uznawany za wysokiego ciezkiego nie ma znaczenia. To byl straszny taran, gosc nie z tej ziemi.
Bez watpienia takiego Joshuę zdmuchnalby z ringu, bo choc Joshua tez mocny, to jednak watpie aby byl wystarczajaco twardy a zebralby i to duzo, bo Foreman to byl duzy mobilny byk.
Oczywiscie wtedy tez bylo wielu drągali, Joe Bugner (wyzsz niz 193 cm jak wskazuja statystyki- mial od 196 cm do 2 metrow), a takze Foreman pobil 198 cm goscia na poczatku swojej kariery, ktory to gosc byl aktorem filmu Superman 2- gral jednego z trzech zlych charakterow cyborgow
Trzeba jednak uczciwie przyznac ze z Wladem to by kazdy z naszych superherosow mial ciezko, choc moim prywatnym zdaniem, Muhammad Ali oraz Larry Holmes prime by wypunktowali Wladka.
Holmes z roku 1980 w neutralnej walce na terenie USA pokonalby Wladimira
To byla inna mentalnosc to jest to czego nauczalem a czego oporni uczniowie nie chwytali. Holmes, Ali- to są inne mentalnosci, z pozniejszych bokserow podobnym do nich byl tylko Witalij Kliczko. To jest mentalnosc zwyciezcy, goscia ktory nie moze przegrasz, ktory nie wyobraza sobie porazki.
To jest totalnie inna sprawa i inna para "jaj" od takich placzkow jak Cunningham czy grubych leniwych mr "excuse" Arreoli.
Ale przyzwyczailem sie ze na tym forum wiekszosc jest troche oporna na wiedze
rafaltheo
Ty tak poważnie? Jakby Wład ustał na nogach ze dwie, trzy rundy z Foremanem to byłby sukces... Stary Foreman dawał radę z czołówką, to co zrobiłby w swoim prime z szklanoszczękim Władkiem? Z resztą to samo, i z Holmesem i z Alim również Wład przed przegrywa przed czasem
Dobrze,że będą kolejne części.
Mam tylko jedno, "ale", a mianowicie, to, iż Wladimir w latach 70' czy 90' nie doszedłby do takiego poziomu, który prezentuje dzisiaj. Wład po porażce z Brewsterem miał czas na szlifowanie tego swojego cyborgowego stylu, miał czas na wzmocnienie się fizyczne, nie było po drodze nikogo, którego można nazwać wybitnym, walczyl co najwyżej z mocnymi zawodnikami. W powołanych okresach nie miałby chłopak takiego komfortu. Te okresy były naszpikowane bardzo mocnymi , wybitnymi zawodnikami: Ali, Foreman, Frazier, Norton…, Tyson, Lewis, Bowie, Holly.
Władek zaliczałby porażki, a w każdym razie toczyłby ciężkie boje, które jego organizm by odczuwał. Obecnie Władek schodzi z ringu co najwyżej lekko podrapany, jego organizm nie jest wyniszczany ciężkimi ciosami. W latach 70, czy 90 zbierałby znacznie więcej i padał znacznie częściej, zresztą w latach 80 był Tyson i Holmes, z którymi również miałby ciężko, a z Tyson'em (84-87)moim zdaniem zaliczyłby ciężkie KO.
Reasumując moim zdaniem Władek miał dużo szczęścia, że trafił do słabej epoki, dzięki czemu mógł stać się takim robotem , ale obecnie moim zdaniem z częścią wielkich mistrzów poprzednich epok mógłby sobie poradzić
" a z Tyson'em (84-87)moim zdaniem zaliczyłby ciężkie KO."
A walka Wlada z Povetkinem tylko mnie utwierdza do zgody z ta opinia. Przeciez Povetkin ze swoimi krotkimi mocnymi ciosami byl tam bardzo bliski do ulokowania czegos. Z Tysonem Wlad na mur beton by w koncu zebral po glowie, Tyson bil zbyt szybko, zbyt dynamicznie i agresywnie.
Co dalej: jak Wladek moglby pokonac Lennoxa Lewisa? Na milosc Boską, skoro taki twardziel jak Witalij Kliczko nie mogl zlamac Lewisa to jak delikatny Wladek mialby to zrobic? Jak mozna myslec, ze Wlad by ustawil prostym kogos takiego jak Lennox Lewis? Witek to zrobil? ani troche. To jak nizszy delikatny szklany Wladek mialby to zrobic tylko dlatego ze ma bardziej asekuracyjny i defensywny styl? Lewis mial 196 cm i bardzo dlugie łapy, nie ma szans zeby Wladek wygral z Lennoxem
@owenn1988
"Reszta(technika, szybkosc itp) na plus dla młodszego z braci"
Witek by zabil swojego brata w bezposredniej walce
Bardzo dobry koment.
"moim prywatnym zdaniem, Muhammad Ali oraz Larry Holmes prime by wypunktowali Wladka"
Wladimir przegrał będąc nieopierzeńcem potem żółtodziobem z magapuncherami (Brewster wytarł ring Gołotą dającemu równe boje ówczesnej czołówce a gówniarz Wladimir tłukł go jak psa aż się sam wystrzelał) Sanders unikany koń każdego mógł ubić w każdej sekundzie.
Wladek przez swoja całą karierę "oddał" nieco ponad 12 rund więc na punkty widzę Kliczkę jako faworyta ever a akurat Ali wątpię aby przy 90paru kilo ubił Wlada. Z sporo większym i mega szybkim jak na ponad 110 kilowca urwał by z trzy rundy, nie zagrażał by pojedyńczym ciosem więc bez szans, musiał by mocno ryzykować a to było by KO.
Samo serce i odporność na ciosy to troche mało na najlepszych pięściarzy w historii....
pełna zgoda co do przewidywania obrazu walki Tyson- Władymir Kliczko i werdyktu walki. Tyson z lat 1985-1988 był tak agresywnym szybkim mobilnym pięściarzem ze świetnym balansem głowy i tułowia. Wspaniale potrafił nisko schodzić omijać dyszle wyższych przeciwników błyskawicznie przechodził do ataku i z półdystansu świetnie wyprowadzał sierpy i podbródkowe po których tylko główka oponenta odskakiwała. WŁADEK by nie zatrzymał Bestii agresja Tysona wzięła by górę i Władek padł by na dechy. Jeśli Povietkin nie został przez Kliczko zdominowany w ringu umiejętnościami Ukraińca tylko był zatrzymywany i wybijany z rytmu wieszaniem się na plecach przez Ukraińca to śmiem twierdzić że Tyson zdecydowanie przecież lepszy pięściarz od Povietkina potrafił by wyładować swoją agresję za takie wieszanie i pod....ny ostro znokautował by Ukraińca. Kliczko walczy sobie bezpiecznie w takich czasach w których to nie ma pięściarza o takiej agresji jaką miała Bestia. Nawet jak mają jako takie umiejętności pięściarskie to są za grzeczni za bojaźliwi nic w nich z cech zabijaki Tysona. On wchodził do ringu żeby zniszczyć przeciwnika. Obecni wchodzą do ringu żeby przetrwać z kliczko a nie z mentalnym nastawieniem żeby z nim wygrać żeby go zniszczyć.
*
*
W pełni się zgadzam.
Jak widać, potrafisz sensownie.
Jeszcze takie pytanie. Jak Twój post z Data: 22-10-2014 18:15:17 ma się do cytatu:
rafalteo Data: 21-10-2014 22:42:50
Trzeba jednak uczciwie przyznac ze z Wladem to by kazdy z naszych superherosow mial ciezko, choc moim prywatnym zdaniem, Muhammad Ali oraz Larry Holmes prime by wypunktowali Wladka.
Moze lekko sie tu pomylilem- uwazam, ze poza Lennoxem Lewisem i byc moze Alim (gdzie "byc moze" nie znaczy ze Lewis jest lepszy od Alego) kazdy inny ciezki mialby ciezko- co nie zmienia faktu, ze uwazam, ze np Holmes by wygral na neutralnym terenie, a co do Tysona to tez moglby miec ciezko, ale jednak sklaniam sie, ze sieknalby Kliczke i zakonczyl zawody
Nie potrafie zrozumiec jak mozna twierdzic ze Lewis nie pokonalby Wladka Kliczki, po obejrzeniu walki Lewisa z prime Witalijem Kliczko. Jak niby Wladek mialby zatrzymac Lewisa jak jego duzy silny brat ktory zawsze go "bronil" nie przelamal Lennoxa? Myslicie ze ta walka to byloby to samo nudne pykanie prostym? serio? mowimy o 196 cm gigancie Lewisie ktory dawal rade z 202 cm Witkiem.
Wladek bylby totalnie zdezelowany po bliskim starciu z Lennoxem
Bardzo mozliwe wczesne KO, bo Lewis lubil zaczynac bardzo ostro