SUSZCZYC ZASKOCZYŁ MISZKINIA
Jeszcze wczoraj Maciej Miszkiń (15-3, 4 KO) musiał sporo zbijać by osiągnąć wymagany limit i to niestety wyraźnie odbiło się na jego formie. Inna sprawa, że Aleksander Suszczyc (18-3-1, 10 KO) zaprezentował się dziś w Nowym Dworze Mazowieckim znakomicie.
Pierwsze trzy minuty należały do naszego rodaka, który skutecznie skracał dystans i z bliska lokował na żebrach przeciwnika swoje haki, szukając również miejsca na prawy podbródkowy. Ale w połowie drugiej rundy Maciek pogubił się w obronie, co wykorzystał Białorusin i kilka razy skarcił go swoim bezpośrednim prawym. Podopieczny Fiodora Łapina ruszył w trzeciej odsłonie do ataku, chcąc przełamać oponenta. Ten jednak szczelnie się bronił, a w samej końcówce znalazł receptę na Polaka skutecznie bijąc kilka razy krótkim lewym sierpowym.
Sytuacja zmieniała się niczym w kalejdoskopie. Bardzo źle wyglądała pierwsza połowa czwartej rundy. Rozluźniony Suszczyc bił z luzu, na zmianę mocno i lekko. Dodatkowo składał swoje uderzenia w serię kilku ciosów. I gdy wdawało się, że przełamuje Maćka, ten wystrzelił prawym na prawy i powalił rywala na deski. Ale to nie odmieniło losów potyczki. Gość zza naszej wschodniej granicy szybko doszedł do siebie i to znów on dominował w piątej rundzie. Miszkiń wkładał w swoje ciosy maksimum siły, a przeciwnik konsekwentnie robił swoje i zbierał punkty.
Kolejne minuty wyglądały podobnie. Gdy tylko Maćkowi udało się przejść do półdystansu, radził sobie lepiej od Aleksandra. Ciężko było mu podejść blisko i najczęściej Suszczyc kontrolował go ciosami prostymi z daleka. Absolutnie zdominował końcówkę siódmej rundy i chyba zranił Polaka lewym hakiem w okolice wątroby. Mimo wszystkich tych przeciwności, zmęczony Maciek dzielnie ruszył do ofensywy w końcówce pojedynku. Trafił prawym podbródkowym i prawym sierpem, ale na odrobienie strat to nie starczyło. Po ostatnim gongu jeden sędzia typował remis 76:76, a dwa pozostali widzieli przewagę Suszczyca 75:77 i 74:77.
Matela jak zwykle dziadosko przeczytał werdykt, czyta się punkty zwycięskie 77:74, a nie 74:77, bo wiadomo było kto wygrał, skoro z prawej strony na kartach jest gość, a gospodarz z lewej.
Ne daj Boże żeby Matela prowadził galę w Krakowie...
Wasyl mówi o dobrym sędziowaniu, w walce Miszkina tak, ale w walkach jego pupili nie liczyłbym na to. Przypominam poprzednią walkę z Głażewskim....
A sama walka bardzo ciekawa, podobał mi się Miszkin, zawsze chętnie go obejrzę, bo to walczak.
Pozdrawiam
Do dziś nie rozumiem jak Głażewski mógł się tak męczyć z Miszkinem.
Pozdrawiam
Miszkin walczy poprawnie, z ambicja, ale nie mozna boksie niz wiecej osiagnac jak sie nie ma ciosu. To jest problem wielu polskich bokserow.
Niech sobie odpuści siłownię, bo dobrze wygląda, ale jego ręce są strasznie wolne.
No i mięśnie odcinają mu tlen.
Mallinagi czy Molina jednak sporo osiągnęli,a puncherami nie są.
Nie wiem jak Tobie,ale mnie się wydaje że Hopkins to ciosu w LHW nie ma,Akurat z superśredniej nikt mi nie przychodzi do głowy,ale w większości wag można znaleźć dobrych zawodziorów bez konkretnego ciosu.
"Od kazdej reguly sa wyjatki, ale te wyjatki nie podwazaja waznosci regul!"
W LHW Gabriel Campillo, Chad Dawson, Chilemba, Hopkins
W SMW Andre Dirrell, Anthony Dirrell, Robert Stieglitz, Abraham, a nawet Ward, czy Chavez Jr.
Nie lubię takich typów człowieka jak Miszki, dał 1 dobrą walkę i już się uważa za wielkiego polsatowskiego eksperta."
*
*
*
Lol, a to trzeba być wielkim mistrzem, żeby być dobrym ekspertem czy to polsatowskim, czy HBOwskim? Akurat ci najwięksi polscy mistrzowie, jak Michalczewski to najwięksi laicy boksu. Michalczewski umie się bić w ringu, ale już odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wygrał on a nie jego rywal i co o tym zadecydowało nie odpowie.
Miszkin nie ma talentu (predyspozycji bokserskich) i ja w wywiadach słyszę, że on zdaje sobie z tego sprawę. To pracuś, rzemieślnik, który jest jednym z najciężej pracujących na sali w KP. Nie każdy musi być mistrzem, a on przynajmniej zostawia to serce.
Co do eksperta i komentatorstwa dla Polsatu to przy polskim poziomie to jest czołówka. Pindera, Saleta, może Sosnowski i Proksa. Miszkin ze swoimi uwagami przy Kostyrze świeci jak diament, mimo że może drażnić jego powolne mówienie i dykcja. Nie wiem co do jego komentarzy ma walka z Głażewskim. Może ty dowiedziałeś się kto to Miszkin dopiero po tej walce? A jakich rywali na rozkładzie ma Pindera, że się tak mądrzy? A Kostyra to chyba pokonał Godzille, bo to wieloletni komentator hobbysta pierwszej wody, haha.
Miszkiń jako komentator to dno.
Jako bokser zresztą też.
Szacunek dla niego za pracę, ale przecież nie robi tego za darmo. No i nie ma co się czarować.