NADJIB MOHAMMEDI POZNAŁ RYWALA
Nadjib Mohammedi (35-3, 21 KO) pod koniec czerwca nabył status oficjalnego pretendenta do mistrzostwa świata wagi półciężkiej z ramienia federacji IBF. Zdemolował Anatolija Dudczenkę i czeka na swoją mistrzowską szansę, ale żeby nie pozostawać bezczynnym, wystąpi 8 listopada w Atlantic City.
W głównej walce wieczoru aż o trzy pasy w tym samym limicie zaboksują Bernard Hopkins (55-6-2, 32 KO) oraz Siergiej Kowaliow (25-0-1, 23 KO). Lepszy z tej dwójki - o ile będzie chciał zachować pas IBF (w stawce będą jeszcze WBA i WBO), będzie zmuszony stoczyć w kolejnej potyczce obowiązkową obronę z niewygodnym Francuzem.
Zanim między linami wyjdą Hopkins i Kowaliow, wcześniej zaprezentuje się także Nadjib. Ale jako iż przed nim wielka szansa, by zapobiec nadmiernemu ryzyku spotka na swojej drodze łatwiejszego przeciwnika - Demetriusa Walkera (7-7-1, 4 KO).
Szanuję Bernarda Hopkinsa, za wielki talent, za profesjonalizm i kunszt w podejściu do treningów, za wypracowaną niemal do perfekcji umiejętność sprzedawania swoich walk. Mój szacunek zaskarbił sobie przede wszystkim jako człowiek który z walki na walkę udowadnia że niemożliwe jest osiągalne. Jestem pełen podziwu dla formy jaką potrafi wypracować w tym wieku i zawsze z wytęsknieniem oczekuję na jego kolejny pojedynek. Niemniej jednak jak to bywa w przypadku ludzi powszechnie znanych i on nie wystrzegł się w czasie swojej kariery ludzkich błędów. Moim wyrzutem w stosunku do jego osoby jest hipokryzja. A konkretnie zadra ta nazywa się Adrien Broner. Jak zapewne większość sympatyków boksu, śledzących karierę tego młodego pięściarza wie, jest to obecnie bodaj największy skandalista w bokserskim biznesie. Z jego poza ringowych "wyczynów", którymi co jakiś czas chełpi się w internecie można wymienić choćby; nakręcenie filmu w toalecie podczas wypróżniania się, umieszczenie w w wirtualnej przestrzeni zapisu wideo z klubu striptiz, kiedy będąc pod wpływem narkotyków próbował doskonalić swoje wątpliwe zdolności wokalne czy wreszcie przesłanie do sieci materiału o charakterze pornograficznym, w którym uprawiał seks z dwoma prostytutkami(jak się później okazało filmował bez zgody tych pań). Słowem osobnik ten jest specjalistą od kreowania poza ringowej otoczki, nad którą ciąży odium zgorszenia. Oprócz jawnie deprawatorskich inklinacji, Broner znany jest także braku manier, prymitywnego anturażu i częstokroć niewybrednego języka i gestów w stosunku do swoich ringowych oponentów. Przykładem takiego zachowania jest choćby konferencja przed jego majową potyczką z Carlosem Moliną, kiedy to Amerykanin uwłaczył narodowi meksykańskiemu. Zachowanie to co prawda spotkało się z negatywnym wydźwiękiem i federacja WBC ukarała nawet nieokrzesanego boksera symboliczną grzywną, ale było to bodaj jedyna tego typu sankcja nań nałożona. Nie spotkałem się dotychczas z jakimkolwiek choćby oświadczeniem promującej Bronera grupy Golden Boy, które w jednoznanczy sposób potępiałyby jego kontrowersyjne wybryki. I tu dochodzę do sedna sprawy; gdyż o ile słów stygmatyzujących Bronera, opinia publiczna nie doczekałaby się ze strony Richarda Schaffera czy Oscara De La Hoyi, którzy pomimo że przez lata stanowili najważniejsze figury w grupie Golden Boy to z pewnością nie piastowali zbyt pociesznych pozycji w oczach Bronera, który co widać aż nazbyt wyraźnie, wzgardza białymi, to o tyle z napiętnowaniem ze strony jednej osoby myślę że Amerykanin musiałby się liczyć. Tą osobą jest właśnie wymieniony na początku tekstu Hopkins. Kto inny jeśli nie on, człowiek z bądź co bądź znaczącym statusem w firmie Golden Boy, wybitny bokser, facet z osobowością i charyzmą, stanowiący inspirację dla wielu, no i przede wszystkim fakt że jest czarny byłby w stanie być dla Bronera większym autorytetem w bokserskim środowisku? Ktoś rzekłby, dlaczego Hopkins miałby ni stąd ni zowąd zacząć spełniać w życiu młodszego kolegi po fachu rolę wychowawczą? Po pierwsze dlatego, że pięściarz z Filadelfii nie kryje się ze swoim przywiązaniem do religii(został muzułmaninem w okresie odsiadki więziennej), a islam potępia zachowania z którymi obnosi się Broner. Jest niejako obowiązkiem prawowiernego do napominania tych którzy błądzą(w islamie funkcjonuje nawet specjalne określenie osoby która deklaruje się jako wyznawca, ale działa w sprzeczności z zaleceniami wiary, z arab. munafik). Po drugie z racji wieku Hopkins mógłby oddziaływać na młodego boksera, będąc kimś na kształt ojca, którego obydwaj na dobrą sprawę nie mieli(co zdarza się nader często w rodzinach Afroamerykanów). I po wtóre Bernard Hopkins już nie raz dał się poznać jako dyżurny tropiciel wypowiedzi nacechowych rasistowsko, naturalnie tych wychodzących z ust białych(Joe Calzaghe, Kelly Pavlik, dziennikarz Box Nation). Nie spotkałem się natomiast z potępieniem przez niego jakiegokolwiek incydentu tudzież wypowiedzi, których obiektem ataku byłby biały. W związku z tym zganienie Bronera mogłoby być dla sędziwego boksera formą udowodnienia że nie stosuje on podwójnych standardów moralnych. Nie mówię tu o jakieś porywającej przemowie, z których Hopkins skądinąd jest znany, lecz o zwyczajnej męskiej rozmowie z kontrowersyjnym kolegą, czymś w stylu "chłopie opamiętaj się!", tak by w przyszłości zaowocowało to u niego jakąś trwalszą przemianą. Dotychczas nie zauważyłem jakichkolwiek symptomów by taka rozmowa pomiędzy bokserami się odbyła, bowiem za każdym razem w przekazie medialnym, widzę że żyją w dobrej komitywie, Hopkins klepie młodego po plecach i gromko aplauduje. I to właśnie mnie razi. Sprawa wydawać mogła by się błaha, ale taką nie jest, bo co jeśli rozzuchwalony Broner, któregoś razu na konferencję poprzedzającą walkę pojawi się np. w towarzystwie striptizerek albo przy akompaniamencie pikantnego wideo ze swoich dokonań łóżkowych? A może poczuje się na tyle pewnie że przyjdzie na spotkanie z którymś z przyszłych przeciwników z bronią..Jeśli doszłoby to któregoś z podobnych incydentów to winę za to ponosić będzie relatywizm takich ludzi jak Bernard Hopkins.
Nie wiem, czy wiesz, ale Hopkins przed pojedynkiem z Felixem Trinidadem tak obrażał Portorykańczyków, że porwał nawet publicznie portorykańską flagę.
Jak on miałby teraz mówić obrażającemu Meksykanów Bronerowi cokolwiek?
Co miałby powiedzieć? "Ja w twoim wieku..."
Niestety tacy krzykacze, takie chamy i prymitywy są popularne, wybijają się na robieniu z siebie głupków. O ile Hopkins to był pięściarz świetny, próbujący wyprowadzić rywala z równowagi, o tyle Broner jest co najwyżej przeciętny.
Słyszałem o tym zdarzeniu. Nie chcę żeby brzmiało to tak jakbym bagatelizował występek Hopkinsa, bo znieważenie flagi narodowej jest haniebne, ale mimo wszystko uważam że tego typu awanturniczych ekscesów nijak nie da się porównać z gorszącymi spektaklami, którymi kilkukrotnie uraczył nas Adrien Broner. Uważam że żadne względy promocyjne, nieważne czy to walki czy też własnej osoby nie są w stanie usprawiedliwić pewnych zachowań tego faceta.
Co więcej, myślę że przez ludzi takich jak Broner pomału przesuwa się granica tego na co w ramach robienia z siebie głupków jest publicznie akceptowalne.