DE LA HOYA: GDYBYM BYŁ MŁODSZY, ZNOKAUTOWAŁBYM MAYWEATHERA
Choć emerytowany od kilku lat Oscar De La Hoya (39-6, 30 KO) promował większość ostatnich walk Floyda Mayweathera Jr (47-0, 26 KO), to obaj panowie - delikatnie mówiąc, nie darzą się sympatią. A ta niechęć co jakiś czas przywraca ich potyczkę sprzed siedmiu i pół roku.
Po ostatnim gongu dwóch sędziów wskazało na "Pięknisia", zaś trzeci widział przewagę "Złotego Chłopca". Kibice do dziś spekulują, kto był tak naprawdę lepszy, a teraz głos zabrał sam Oscar.
FLOYD: DE LA HOYA TO KAWAŁ GNOJA
- To była dobra, naprawdę równa walka. Zwycięstwo mogło pójść w obie strony. Przegrałem tylko dlatego, że jeden z sędziów dał ostatnią rundę Mayweatherowi. Prawda jest jednak taka, że gdybym miał 28 lat, pokonałbym go bez problemu, zapewne nawet przed czasem. Niestety czas dopada każdego - powiedział De La Hoya.
Tutaj należy się z Oscarem zgodzić, bo gdyby cofnąć czas, to kiedy Oscar miał 28 lat (2001 rok), to wtedy była walka FMJ - Castillo. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby tego wieczoru na ringu zamiast JLC stał De La Hoya... "
Nie jestem zwolennikiem tzw. "prime vs prime" porownywan. Dlaczego? Bardzo proste. nigdy nie bedzie to zweryfikowane ani nie ma w takih polemikach nawet dozy jakiegokolwiek naukoweg podejscia. Wszystko opiera sie na sympatiach badz antypatiach. Fajna gra komputerowa dla gowniarzy, ale zadnej wartosci dla ludzi kochajacych boks zawodowy.
Dokładnie, miał swoją szansę nie wykorzystał/przegrał, także typowa gadka.
Co do porównań prime vs. prime, to w sumie prawda, trudno się z tym nie zgodzić.
Niemniej, jak widać nie jedna osoba dobrze znająca się na boksie takich używa.
Oskar był bardzo dobry, Meywether też i po co się spierać o rzeczy, których nie da się sprawdzić.
sam sobie odpowiedziales tego nie mozna porownywac
Data: 12-10-2014 17:23:33
Tutaj należy się z Oscarem zgodzić, bo gdyby cofnąć czas, to kiedy Oscar miał 28 lat (2001 rok), to wtedy była walka FMJ - Castillo. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby tego wieczoru na ringu zamiast JLC stał De La Hoya...
Cieżkie KO na Floydzie M. , nie byłoby tej marketingowej legendy. Nawet Castillo wtedy ograł Floyda M.
Cieżkie KO na Floydzie M. , nie byłoby tej marketingowej legendy"
Bardzo niewlasciwe podejscie do sytuacji. Uwielbialem zarowno Oscara jak I Floyda, wic nie mam zadnych wyraznych preferencji zwiaznych z nimi. Oscar I Floyd to legendy naszej I switowej sceny bokserskiej, a to ze ich walka odbyla sie w momencie w jakim sie odbyla, nie ma zadnego znaczenia. Takich sytuacji w boksie jest wiecej niz mozna sobie nawet szybko wuliczyc, a ze wyniki odzwierciedlaja chwile w jakiej pojedynek sie odbyl, tak tez I do nich trzeba podchodzic. Oscar przegral pojedynek z Floydem znacznie wyrazniej niz oficyjalna informacja glosi, a gdyby walka ta odbyla sie w 2001 czy 2002, oczywiscie wszystko mogloby wygladac inaczej. Mowiac to" "gdyby babacia miala wasy, to bylaby..." etc... Gdybania I widzimisie fanow nie maja zadnego znaczenia.
Co do porównań prime vs. prime, to w sumie prawda, trudno się z tym nie zgodzić.
Niemniej, jak widać nie jedna osoba dobrze znająca się na boksie takich używa."
Owszem wielu znakomitych fachowcow bawi sie w tego typu fantazje. ja robie to rowniez czasami, ale zawsze zaznaczam iz to tylko dobra zabawa, nic wiecej. O tym nawet trudno polemizowac, gdyz jakie argumenty w tkich dywagacjach uznac moglibysmy za rzetelne a jakie nie???
Wygral marketing w tej walce i tyle!!!
Oscar? To byl jego zmierzch.
Floyd? Poczatek.
Na kim mozna wiecej zarobic? Odpowiec oczywista.
Jak juz napisalem,dla mnie Oscar jest zwyciezca.
Chyba jednak świetnie tej walki nie pamiętasz. Oscar wygrał z Floydem tylko wtedy gdy będziemy punktować niecelne wiatraki złotego chłopca.
Coś ci się pomyliło. Gatti nie miał nawet 30 lat jak walczył z Oscarem. Był cztery lata i trzy walki z Wardem młodszy niż jego wersja z 2005 roku kiedy spotkał się z Mayweatherem.