NIKODEM JEŻEWSKI: TO KOLEJNA MAŁA PRZESZKODA
- Chorwat Toni Visić jest kolejną małą przeszkodą w mojej przygodzie bokserskiej. U boku trenera Rafała Kałużnego chcę zajść najwyżej, jak tylko się uda - mówi Nikodem Jeżewski przed galą "Windoor Boxing Night", do jakiej dojdzie 17 października w Dzierżoniowie. Transmisja w Orange Sport.
23-letni Nikodem Jeżewski do tej pory wygrał 7 walk, a jedną zremisował. Poprzednio wystąpił w połowie maja w podkonińskim Ślesinie, na pierwszej imprezie wspólnie organizowanej przez Global Boxing Dzierżoniów i Tymex Boxing Promotion. Wygrał przez nokaut w 4. rundzie z innym Chorwatem Marko Rupciciem.
- Jestem młodym bokserem, który nie musi za wszelką cenę co miesiąc wchodzić do ringu i nabijać rekord. Nie walczę też dla pieniędzy, bo one przyjdą, kiedy będę wygrywał z bardzo mocnymi rywalami, do tego w dobrym stylu. Tylko świetne wyniki są gwarancją dobrej zapłaty w pięściarstwie. Zresztą ja dzielę bokserów na tych, którzy przyjeżdżają na walkę tylko po wypłatę oraz takich, którzy chcą coś osiągnąć w tym sporcie. Ja zaliczam się do drugiej grupy - powiedział trenujący w Gdańsku ambitny Jeżewski.
17 października w Dzierżoniowie na Dolnym Śląsku spotka się z Tonim Visiciem (14-14-1), który na początku zawodowej kariery przegrał w Warszawie przed czasem z Krzysztofem Zimnochem, a potem ulegał na punkty tak znanym zawodnikom, jak Giacobbe Fragomeni, Ismail Abdoul, czy Samir Kurtagić, który za niewiele ponad tydzień zmierzy się z Mariuszem Wachem.
- Toni Visić jest kolejną małą przeszkodą w mojej przygodzie bokserskiej. U boku trenera Rafała Kałużnego chcę zajść najwyżej, jak tylko się uda. Mam nadzieję, że Chorwat przyjedzie dobrze przygotowany, bo chciałbym, aby kibice byli zadowoleni z naszego pojedynku. Ja jestem w super dyspozycji, siły mam jak bokser z wagi ciężkiej. Najważniejsze, aby zdrowia nie zabrakło - dodał bokser grupy Tymex Boxing.
Nikodem jedyny remis zanotował w walce z doświadczonym Andrzejem Witkowskim, w której złamał prawą rękę.
- Pechowo się wtedy wszystko ułożyło, bo niepotrzebnie pojechałem na sparingi do Mateusza Masternaka, potem zachorowałem, ważyłem tylko 85 kg, a do tego jeszcze złamanie kości dłoni. To takie doświadczenie na przyszłość, że na każdego kozaka coś się znajdzie... Cieszę się, że pracuję z Rafałem Kałużnym, który ukształtował mnie boksersko, ale też pokazał sposób myślenia poza ringiem. Wiele mu zawdzwięczam i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie trwała jak najdłużej – podsumował Jeżewski.