KESSLER GOTÓW WRÓCIĆ DLA FROCHA
Mikkel Kessler (46-3, 35 KO) nie występuje już od szesnastu miesięcy, czyli od momentu porażki w rewanżu z Carlem Frochem (33-4, 24 KO). Potem zajął się rodziną, cieszył narodzinami dziecka, ale nie wyklucza powrotu na ring, pod warunkiem jednak, że dostanie trzeci pojedynek z "Kobrą" z Nottingham.
Na chwilę obecną bilans ich rywalizacji wynosi 1:1. Duńczyk zastrzegł jakiś czas temu, iż wróci do treningu tylko dla walk na najwyższym poziomie - sportowym i finansowym. I nawet ewentualne starcie z Georgem Grovesem (20-2, 15 KO) nie jest w stanie zmienić jego decyzji.
- Wciąż wierzę, że moje miejsce jest na samym szczycie. Groves też jest świetnym zawodnikiem, lecz mnie interesuje rewanż z Frochem. Oczywiście dużym i ważnym nazwiskiem jest również Andre Ward. Siedzę więc i czekam na telefon, mając nadzieję iż wkrótce coś się wydarzy. Nie wiem czy Froch chciałby znów się ze mną zmierzyć, ale w sumie z drugiej strony z kim on mógłby teraz walczyć? - zastanawia się były czterokrotny mistrz świata kategorii super średniej.
Chociaż gyby wygrał ze dwie-trzy mniejsze walki i pokazał z dobrej strony to... czemu nie :)
Najpierw muszę uwierzyć, że jest silny i w formie, rzucanie się od razu na mistrzów to błąd.
Pozdrawiam
twardziel podobnie jak Froch ze wzgledu na styl A 2 wojny ringowę wojny zapamiętam do końca życia.
pytanie w jakije jest formie walka na przetarcie i myśle ze złamał by Grovesa.
A z Direlllem niebyłby bez szans.
Choć wolałbym Frocha z DeGalem.
Nie bądź pewien. Groves walczył po ciężkim nokaucie, na odbudowanie. Wziął solidnego, twardego rywala, który w dodatku myślał tylko o obronie, żeby ładnie przegrać, a nie wygrać.
Ponadto narożnik Grovesa co chwila studził jego zapędy, miał nakaz broń Boże nie dążyć do nokautu.
Trudno wypaść rewelacyjnie w takiej walce z takim rywalem.