VINCENT FEIGENBUTZ OFICJALNIE W SAUERLAND EVENT Z DŁUGĄ UMOWĄ
Nastoletni Vincent Feigenbutz (15-1, 14 KO) z anonimowego zawodnika stał się w niespełna kilka miesięcy nowym prospektem kategorii super średniej. Niestety zasłynął kosztem naszych rodaków - Maćka Miszkinia i Andrzeja Sołdry, których ponokautował na naszej ziemi. To otworzyło mu furtkę do kontraktu ze stajnią Sauerland Event!
Niemieccy promotorzy mają pod sobą wielu znakomitych pięściarzy, jednak jak na lekarstwo takich, z którymi mogliby identyfikować się niemieccy kibice. I oto pojawił się chłopak znikąd i swoimi pięściami wywalczył sobie długoletni kontrakt (nie podano szczegółów) z jedną z największych grup w bokserskim biznesie.
Feigenbutz już dwie ostatnie potyczki stoczył na galach organizowanych przez SE, lecz kontrakt podpisywano na konkretny pojedynek. Ale już 27 września w Kilonii, gdzie Vincent stoczy kolejny bój, wystąpi jako zawodnik Sauerland Event z długim kontraktem w szufladzie.
- Vincent przekonał nas ostatecznie do siebie podczas występów na naszych galach w czerwcu i sierpniu. Teraz już oficjalnie mamy przyjemność powitać go w naszych szeregach i wierzymy, że to początek długiej oraz owocnej współpracy. Jego styl boksowania i siła ciosu są wręcz przerażające - powiedział Kalle Sauerland.
- Jestem zaszczycony mogąc walczyć i być częścią Sauerland Team. Wielu ludzi powtarzało mi, że mam jeszcze mnóstwo czasu i nie powinienem się za bardzo śpieszyć, jednak ja czuję, iż mogę już rywalizować na szczycie - przyznał młodzieniec z Karlsruhe, który podpisał ten kontrakt zaledwie dwa dni po 19. urodzinach.
Jak na moje oko, kto wie czy nie poskładał by naszego samozwańczego, cygańskiego mistrza... dżipsy gripsi kosteckiego.
Lanie by niestety pewnie jeszcze dostali Opalach, Sęk, Głażewski i na szczęście być może Cygan. Z Polaków tylko Fonfara by go pokonał twardością, luzem i doświadczeniem.
Opalach to by od Piątkowskiej dostał...
To są już zbędne złośliwości. Rozumiem, że walka z Ajetovicem to kompromitacja, ale czy każdy pięściarz mając 13 walk na końcie i przygotowując się na słabszego rywala przyjąłby walkę z bardzo solidnym journeymanem? Ostatnia walka z doświadczonym Barakatem była miła dla oka i nie pokazała, że Opalach miałby dostać od kobiety. Gdyby nie zgadzał się na dostawanie lepszych rywali na ostatnią chwilę niż zakontraktowanych i jakby unikał jakichkolwiek wyzwań to by miał 0 w rekordzie a tak przynajmniej się sprawdził.
Może się czepiam ale kiedy słyszę o Opalachu mam przed oczami ten blamaż, bo walką to ciężko nazwać. No nic, każdy ma swojego nieulubionego boksera.