MAIDANA: NIE JESTEM PSEM, NIE UGRYZŁEM FLOYDA
Marcos Maidana (35-5, 31 KO) zaprzecza, jakoby w walce rewanżowej ugryzł Floyda Mayweathera Jr (47-0, 26 KO). Do incydentu, który rozwścieczył Amerykanina i jego obóz, doszło w ósmej rundzie. "Money" skarżył się potem, że do końca walki nie mógł już normalnie operować lewą ręką.
- Może on myśli, że jestem psem, ale go nie ugryzłem, nic takiego nie miało miejsca. On natomiast wsadził mi w tamtej chwili kciuka w oko. Może też zawadził o moje usta. Ja go w każdym razie nie ugryzłem – zapewnia "Chino".
Zobacz: FLOYD: MOGŁEM GO ZNOKAUTOWAĆ
Argentyńczykowi w rewanżu z niepokonanym rywalem nie poszło już tak dobrze jak w pierwszej walce. Maidana nie mógł się dobrać rywalowi do skóry i z kretesem przegrał większość rund. Nie ma jednak sobie nic do zarzucenia.
- Jestem zadowolony ze swoich występów przeciwko Floydowi. Trafiałem go częściej niż inni rywale. Czuję, że przynależę do tego poziomu, jestem gotowy walczyć z każdym – powiedział.
Na kolejne dochodowe pojedynki liczy też jego trener, Robert Garcia.
- "Chino" wciąż znajduje się w pozycji do dużych pojedynków. Jest wiele wielkich nazwisk w wadze półśredniej, jestem przekonany, że czekają go ciekawe wyzwania – stwierdził.
Czegoś tu nie rozumiem. Podobno w pierwszej walce Maidana ruszył chaotycznie, bił gdzie popadnie, nic nie trafiał, robił tylko szum, teraz nagle czytam, że tym razem Floydowi do skóry się nie mógł dobrać.
To jak to j=w końcu jest?
Inna sprawa, w pierwszej walce zawalczył lepiej niż w drugiej, ale z punktacja z drugiej walki jest nieco korzystniejsza (oprócz jednego sędziego - hejtera Mayweathera)
Nie wypaczajmy jednak obrazu walki. Ilość wyprowadzanych ciosów, to śmiech na sali i w zasadzie ujma dla takiego mistrza jak Floyd. Maidana podobał mi się lepiej niż w pierwszej walce. Jego boks był bardziej poukładany. Już się nie ośmieszał wiatrakami. Widać, że wyciągnęli wnioski z trenerem i przyzwoicie to wyglądało. Money dużo zyskuje na tej swojej pozycji bocznej. Prawa ręka Maidany była praktycznie wyeliminowana. Chino dał drugą, dobrą walkę. Nie mam mu nic do zarzucenia. Tak jak poprzednio szedł do przodu, chciał się bić, łapał mistrza na linach, ale to i tak za mało. Floyd całościowo jest po prostu lepszy, a na pewno - działa jego prestiż. Gdybyśmy mieli do czynienia z zawodnikami kompletnie nieznanymi, to wyrównane rundy mogłyby być w takim zestawieniu punktowane na korzyść agresora, którym niewątpliwie przez 24 rundy był Maidana.
Maidana mnie rozczarowal a wisienka na torcie tekst o tym ze jest zadowolony z walk z Floydem? Jak mozna byc zadowolonym po porazce?
Jeszcze jakby dal z siebie wszystko i byl z tego zadowolony, ale z tej dyspozycji z wczoraj nie powinien byc zadowolony.
Swoja droga beka, jak mozna kogos probowac gryzc przez rekawice, przeciez tam jest z 4-5cm do skory, ja nie wiem co tam Marcos chcial osiagnac. Ofc jesli gryzl.
Maidana mnie rozczarowal a wisienka na torcie tekst o tym ze jest zadowolony z walk z Floydem? Jak mozna byc zadowolonym po porazce?
Jeszcze jakby dal z siebie wszystko i byl z tego zadowolony, ale z tej dyspozycji z wczoraj nie powinien byc zadowolony.
Swoja droga beka, jak mozna kogos probowac gryzc przez rekawice, przeciez tam jest z 4-5cm do skory, ja nie wiem co tam Marcos chcial osiagnac. Ofc jesli gryzl.
Osiągnął wystarczająco dużo, żeby Floyd omal się nie popłakał...
"Prawa ręka Maidany była praktycznie wyeliminowana."
Lewym łokciem Floyda, którym trzymał notorycznie.
Ale sęk w tym, że on dał z siebie wszystko. Pogonił Floyda w pierwszej walce i po części postawił swoje, uliczne warunki. Ostatecznie nie dało to jednak efektu, poza tym, że chłop dostał rewanż. Byłoby raczej głupotą walczyć tak samo w drugiej walce. Zresztą Floyd to nie chłopaczek do bicia, a jeden z największych w historii. Maidana wyraźnie poprawił kondycję i przez cały pojedynek był niebezpieczny. Cały czas próbował. Najlepiej widać to, kiedy szedł do przodu, a Floyd po prostu tańczył. Maidane to frustrowało, bo nie potrafił go dogonić. Jak już go jednak łapał na linach, to na krótko, albo akcja kończyła się klinczem. Nie można Marcosowi zarzucić braku determinacji. Chyba, że ja jakąś inną walkę oglądałem...
Blamaż to dał Alvarez, czy tam Guerrero.
Nie wiem jak się mają do tego ustawienia bocznego przepisy, ale efekt jest taki, że gdy rywal wyprowadza teoretycznie prawidłowy prawy, to trafia w tył głowy Floyda. Floyd wówczas ma słuszne pretensje, sędzia zaczyna krzywo patrzyć na faulującego przeciwnika. Tego, że Floyd sam nadstawia potylicę nikt nie widzi. Albo nie chce widzieć.
Blamaż to dał Alvarez, czy tam Guerrero.
Nie napisałem, że Maidana zapodał nam blamaż. Po prostu nie podoba mi się jego samozadowolenie po tej walce. Po tej konkretnej, a nie po tym co pokazał w pierwszej bo to nijak się ma to oceny wczorajszego pojedynku.
Ma u mnie mega szacun za heblowanie desek Bronerem i za to co zrobił w pierwszej walce z Floydem.
I wg mnie nie zawalczył na 100% możliwości - zrobił to tylko w rundzie czwartej, tam jakoś był w stanie dorwać Floyda, który przecież nagle nie zapomniał jak się tańczy w ringu.
Do tego zupełnie oddał pierwsze dwie rundy (a pierwsza z dwoma celnymi ciosami to wstyd) że aż zapachniało owym Alvarezem, na szczęście, aż tak źle nie było.
Ogółem zachowywać po porażce bokserzy powinni się jak Fonfara po Adonisie a nie jak Maidana.
Są plusy z tego stylu (świetna obrona, mniejszy obszar do trafienia) i minusy - zupełnie wyłączona tylnia ręka, oczywiście Floyd to mistrz i świetnie ten mankament niweluje przestawianiem nogi zakrocznej.
"Lewym łokciem Floyda, którym trzymał notorycznie." - ponownie dochodzimy do wspomnianego wyżej prestiżu króla PPV. On po prostu może więcej.
Nie wiem jak się mają do tego ustawienia bocznego przepisy, ale efekt jest taki, że gdy rywal wyprowadza teoretycznie prawidłowy prawy, to trafia w tył głowy Floyda. Floyd wówczas ma słuszne pretensje, sędzia zaczyna krzywo patrzyć na faulującego przeciwnika. Tego, że Floyd sam nadstawia potylicę nikt nie widzi. Albo nie chce widzieć.
*
*
Odpowiedziałeś sobie. Dokładnie to drugie. Floy bardzo często odwraca głowę, to powoduje, że wydaje się, że przeciwnik fauluje, a to on nieprzepisowo postępuje. Tak samo te za niskie uniki, z wychyleniem głowy na nogę zakroczną. Przeciwnik ma przed sobą tylko nerki, plecy i tył głowy. Jeżeli cios już "wypuścił", to chcąc, nie chcąc uderzy w miejsca nieprzepisowe