KOLEJNY BRUTALNY NOKAUT I CHYBA NAPRAWDĘ KONIEC KARIERY LOPEZA
To już chyba definitywny koniec pięknej kariery Juana Manuela Lopeza (34-5, 31 KO). Były mistrz świata dwóch kategorii, siejący postrach swoimi sierpami, będący wysoko w zestawieniu P4P Portorykańczyk doznał trzeciej bolesnej porażki przed czasem w ostatnich czterech występach. Dziś bardzo brutalnie potraktował go kolejny argentyński puncher - Jesus Marcelo Andres Cuellar (25-1, 19 KO).
Obrońca pasa federacji WBA wagi piórkowej w wersji tymczasowej od początku zepchnął bardziej znanego pretendenta i już w pierwszej rundzie udało mu się trafić mocnym lewym sierpowym. "Juanma" nie panikował, spokojnie starał się przyjąć wszystko na blok, lecz w drugim starciu zagapił się i było po wszystkim. Cuellar trafił kombinacją lewy-prawy sierp. Oba ciosy doszły do brody Lopeza. Prawdopodobnie to już byłby koniec, ale zanim Portorykańczyk padł na matę, Argentyńczyk "w locie" złapał go jeszcze raz taką samą kombinacją i doświadczony arbiter Tony Weeks nawet nie podjął się liczenia, tylko od razu ogłosił nokaut i poprosił lekarza o pomoc. Smutny koniec wielkiego przecież wojownika.
Lopez napewno jest juz skonczony, bo od poczatku walki Cuellar trafial go poteznymi ciosami. Lopez Szkoda, ze tak sie skonczylo, ale pewnie Lopez wzial co najmniej 2 walki za duzo (wczesniejsza z Vargas). Lopez nie jest jeszcze stary (31 lat), ale byl w wielu ringowych wojnach oraz przgral 5 razy przez KO/TKO.
Cuellar wygladal dobrze: szybki, agresywny z poteznym ciosem.
Absolutnie się nie zgodzę. Jeżeli dobrze pamiętam z jego wcześniejszych lat, to Lopez technicznie był na poziomie mistrzowskim. Dobra obrona, bardzo dobre wyczucie dystansu i ten fenomenalny, krótki i piekielnie mocny prawy sierpowy, nad którym można było się rozpływać. Mam wrażenie, że potem zmienił styl boksowania, bo za bardzo się śpieszył i chciał urwać głowę. Ten prawy sierpowy zamienił na troszeczkę szerszą wersję, więcej zaczął boksować sierpami niż prostymi. Wielka szkoda, bo był to świetny technik z potężną bombą w obu rękawicach.
Zapominacie, że jego walki z Salido to były wojny, a nie jakaś demolka wykonana w przez Orlando
ghost
Absolutnie się nie zgodzę. Jeżeli dobrze pamiętam z jego wcześniejszych lat, to Lopez technicznie był na poziomie mistrzowskim. Dobra obrona, bardzo dobre wyczucie dystansu i ten fenomenalny, krótki i piekielnie mocny prawy sierpowy, nad którym można było się rozpływać. Mam wrażenie, że potem zmienił styl boksowania, bo za bardzo się śpieszył i chciał urwać głowę. Ten prawy sierpowy zamienił na troszeczkę szerszą wersję, więcej zaczął boksować sierpami niż prostymi. Wielka szkoda, bo był to świetny technik z potężną bombą w obu rękawicach.
*
*
Niem musisz się zgadzać.
W superkoguciej jego brutalna siła wystarczała. Często przyjmował, ale jakoś się udawało. Bójki wychodziły.
W piórkowej niestety było to zbyt mało. Mimo niewielkiej różnicy wagowej, jego siła nie porażała, za to braki techniczne zaczęły doskwierać.
Obnażył go Salido.
Zupełnie nie rozumiałem dlaczego większość myślała, że porażka Lopeza to wypadek przy pracy.
Był wyraźnie słabszy. Rewanż to potwierdził.