FRAMPTON ZDETRONIZOWAŁ MARTINEZA
Półtora roku temu Carl Frampton (19-0, 13 KO) pokonał Kiko Martineza (31-5, 23 KO), odbierając mu tytuł mistrza Europy. Dziś w Belfaście znów górą był Irlandczyk, lecz tym razem odebrał wielkiemu rywalowi tytuł mistrza świata wagi super koguciej według federacji IBF.
Początek był spokojny, potem wkradło się do walki sporo chaosu, ale od trzeciej rundy pretendent zaczął wydłużać dystans i lewym prostym ustawiać championa. Ten powrócił lepszą czwartą odsłoną, jednak pół minuty przed końcem piątej nadział się w wymianie na prawy sierp Framptona po kroku w tył, po którym powędrował na deski. Hiszpan powstał na osiem, był wyraźnie zraniony, ale za moment zabrzmiał zbawienny gong.
Po przerwie doszedł do siebie, natomiast nokdaun dodał wiatru w żagle miejscowemu matadorowi. Rozluźnił się, ładnie chodził na nogach, szybkim "jabem" ustawiał rywala, by raz na jakiś czas huknąć potężnym prawym krzyżowym. Co prawda Martinez wydawał się trochę bezradny, lecz jak na prawdziwego wojownika przystało parł nieustannie do przodu, próbując ostrym pressingiem przełamać challengera. W ósmym starciu udało się obrońcy tytułu w końcu kilka razy mocniej trafić licznie zgromadzeni miejscowi kibice nerwowo wypatrywali kolejnych minut.
Kiko przeważał również w dziewiątym starciu. Frampton przeczekał trudne momenty, by w dziesiątym znów złapać rywala kilka razy po kroku w tył mocną kontrą z prawej ręki. Hiszpan przeważał w pierwszej połowie przedostatniej, jedenastej rundy, jednak fantastyczny finisz Irlandczyka odmienił obraz tej odsłony. Serie złożone czasem nawet z kilkunastu ciosów rozkrwawiły twarz mistrza. Ostatnie trzy minuty to fantastyczna wymiana dwóch wielkich wojowników, za co po gongu dostali od kibiców gromkie brawa. Sędziowie punktowali jednogłośnie - 118:111 i dwukrotnie 119:108, wszyscy na korzyść Framptona.