CANELO WRÓCI 6 GRUDNIA, RYWAL WCIĄŻ NIEZNANY
Szef Golden Boy Promotions Oscar De La Hoya poinformował, że Saul Alvarez (44-1-1, 31 KO) powróci na ring 6 grudnia. Pod uwagę brano też listopadową datę, ale zdecydowano się sprawić kibicom prezent na mikołajki.
Nie wiadomo jeszcze, kto będzie przeciwnikiem "Canelo". W grę wchodzą trzy nazwiska – efektowny, ale raczej niemający większych szans z Meksykaninem James Kirkland (32-1, 28 KO), twardy, a przy tym dość nudny Joshua Clottey (38-4, 22 KO) oraz najbardziej niebezpieczny z tej trójki mistrz WBO w wadze junior średniej Demetrius Andrade (21-0, 14 KO).
Zobacz: ROACH CHCE WALKI COTTO vs CANELO
- Clottey dobrze wyglądał w walce z Mundine’em, rozmawialiśmy też z reprezentantami Kirklanda. Z kolei walka z Andrade oznacza szansę zdobycia kolejnego tytułu. Opcji więc nie brakuje. "Canelo" nie unika największych wyzwań, walczył już z Mayweatherem, Troutem i Larą. Który współczesny zawodnik boksuje w kolejnych pojedynkach z tak wymagającymi pięściarzami? "Canelo" chce najlepszych, dlatego kibice tak go lubią. Chcę, aby w najbliższej walce błyszczał, ale też miał rywala, który nie będzie uciekać. Wszystko sprowadzi się do tego, z kim będziemy w stanie osiągnąć najlepszą umowę – powiedział De La Hoya.
Grudniowy pojedynek odbędzie się prawdopodobnie w San Antonio. Nie zdecydowano jeszcze, jaka pokaże go stacja. Meksykanin boksował ostatnio na Showtime, ale niewykluczone, że tym razem transmisję z jego walki przeprowadzi HBO.
- Odkąd wykopano nas z HBO, robimy interesy z Showtime. Ta pierwsza stacja wkrótce pokaże walkę Hopkinsa, to znakomity sposób na wznowienie współpracy, ale musimy też dbać o relacje z Showtime. Znajdujemy się w trudnym położeniu. Zrobię to, co jest najlepsze dla kariery "Canelo" – stwierdził szef GBP.
Zobacz: CANELO NA HBO?
Niezależnie od tego, jaka telewizja pokaże tę potyczkę, wiadomo, że nie będzie ona transmitowana w systemie PPV.
- "Canelo" osobiście do mnie zadzwonił i powiedział, że tym razem chce boksować na otwartym kanale. Chce, aby wszyscy kibice mogli zobaczyć go w akcji – tłumaczy De La Hoya.