FIGUEROA OBRONIŁ PAS WBC
Omar Figueroa (24-0-1, 18 KO) pokonał przed momentem Daniela Estradę (32-3-1, 24 KO), skutecznie broniąc tym samym tytułu mistrza świata wagi lekkiej według federacji WBC.
Champion swoim nietypowym stylem, nieustannymi zmianami pozycji oraz ciosom z różnych płaszczyzn sprawiał, że przeciwnik momentami gubił koncept na walkę. Dodatkowo wywierał na nim nieustanną presję od pierwszego gongu, a świetne uniki dodatkowo odbierały ochotę challengerowi. Co prawda groźnie odpowiadał, kilka razy mocno trafił, lecz wraz z upływem czasu przewaga Figueroy się powiększała. W ósmej rundzie była już naprawdę spora. Obijał oponenta i nagle zawodnicy zderzyli się głowami, czego nie wychwycił Raul Caiz Sr. Na czole i lewym łuku brwiowym Omara nastąpiło głębokie rozcięcie, a on sam był chyba trochę zamroczony, bo dał się zamknąć przy linach, gdzie Estrada poprawił kilkoma następnymi ciosami. W przerwie w narożniku trwały nerwowe prace nad zatamowaniem krwi. Mistrz wiedział doskonale, że sędzia może w każdej chwili przerwać potyczkę, więc zachował się tak jak na prawdziwego wirtuoza przystało.
Pół minuty po rozpoczęciu dziewiątego starcia przepuścił lewy prosty rywala, po czym wystrzelił błyskawicznym prawym krzyżowym na jego szczękę. Estrada z trudem powstał na osiem. Figueroa poszedł za ciosem, zasypał przeciwnika gradem uderzeń i zmusił arbitra do zastopowania pojedynku kilkanaście sekund później.
Trzeba tez mu oddać że rundę wczesniej doznał tak paskudnego rozcięcia że prawdopodobnie by za chwile te walkę przerwano. Akcja z nokdaunem, podręcznikowa. Najładniejsza walka gali..