LETR ZASTOPOWAŁ WROTNIAKA
Po fatalnym początku zawodowej kariery utytułowany na ringach olimpijskich Włodzimierz Letr (3-3, 2 KO) wraca na właściwe tory. Przed momentem zastopował Bena Wrotniaka (5-2, 1 KO).
W pierwszej rundzie bardziej doświadczony Letr kontrolował potyczkę, przede wszystkim dzięki lepszej pracy nóg i lepszemu dystansowaniu. Po przerwie rolę się obróciły. Polak z australijskim paszportem zaczął układać akcje w serie kilku ciosów zamiast pojedynczych, obszernych sierpów i kilka razy trafił na głowę podopiecznego Dariusza Snarskiego.
Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początek trzeciej odsłony to chaotyczne ataki Wrotniaka. Letr nie mógł sobie przez minutę z tym poradzić, lecz zaczął w końcu przepuszczać te akcje i wciągać rywala na kontrę z lewej ręki. Wchodziło niemal wszystko. Ben "zatańczył" na nogach, a lewe oko zaczęło puchnąć. Włodek robił konsekwentnie swoje i w czwartym starciu rozciął dodatkowo oponentowi prawy łuk brwiowy. Wrotniak jednak pokazywał szaloną ambicję i nieustannie parł do przodu. Niestety w przerwie między czwartą a piątą rundą jego lewe oko było już niemal kompletnie zamknięte.
Letr rozluźnił się, punktował prawym prostym, a szalone ataki Bena zbierał na gardę. Na początku szóstego starcia Letr trafił krótkim lewym sierpem. Pod Wrotniakiem ugięły się nogi, ale ustał i znów niczym jednooki wojownik ruszył do przodu. Na szczęście zareagował jego narożnik, poddając tego ambitnego chłopaka na dwie minuty przed końcem walki.
Wcześniej w swoim zawodowym debiucie Tomasz Król tylko zremisował z Marcinem Ficnerem (2-4-2).
jak to sie liczy do rekordu?
Poziom mniej niż żenujący i trochę wstyd, że na naszych galach walczy ktoś taki jak ten Wrotniak.
Letr zresztą nie wiele lepszy, choć przynajmniej wie jak uderzać i ustawić się na nogach, ale chodzić już nie potrafi, człapie tylko jak osoba niepełnosprawna. Obaj zresztą nieprzygotowani fizycznie, no taka smutna prawda.
Patrzeć na to nie mogłem.