MIĘDZYZDROJE - SZEŚĆ WALK PODCZAS SZÓSTEJ EDYCJI
Gala zawodowego boksu w Międzyzdrojach w drugiej części lata to już stały punkt bokserskiego kalendarza. I mimo że fightcard tej, która czeka nas w sobotę, nie wszystkich zadowala, to uważam, że przynajmniej trzy starcia zapowiadają się atrakcyjnie.
Pierwszym z tej trójki jest pojedynek Pawła Głażewskiego (22-2, 5 KO) z Rowlandem Bryantem (18-3, 12 KO), przede wszystkim dlatego, że Głażewski po ostatnich walkach nie zbiera świetnych recenzji i w tym momencie jego kariera wygląda tak, jakby każda kolejna walka miała odpowiedzieć na pytanie, czy wciąż marzyć, czy już przestać. Teraz przyjeżdża Bryant, w którym nie widzę nic nadzwyczajnego, oprócz niezłego ciosu i momentami przyzwoitej obrony, a mimo to uważam, że przez swoje ustawienie może Polakowi nie pasować. Warto jednak, aby Głaz zaczął odzyskiwać szacunek wszystkich, którzy obserwują jego karierę i znów zawalczył o coś, co da mu miejsce w rankingach.
Duże zainteresowanie z kolei od dłuższego czasu wzbudza Michał Chudecki (9-0-1, 3 KO), który zapowiada, że jestw świetnej formie.Trudno, żeby było inaczej, gdyż walka z Felixem Lorą (18-11-5, 9 KO) to chyba nie tylko sprawa czysto sportowa, ale także kwestia może nie tyle honoru, co poczucia dumy. Dominikanin cztery razy gościł w Polsce i nigdy nie poległ, tak więc trudno się dziwić motywacji Chudeckiego. Co do Lory, to od dawna wiadomo, że nie ma co mu zaglądać w rekord i metrykę – on po prostu lubi się bić, ma czym uderzyć i wciąż jest w stanie wygrywać na wyjazdach. Dlatego najlepszym scenariuszem jest to, czego Chudecki jest świadom, czyli po prostu wyboksowanie lubiącego bijatykę i nieprzewracającego się Lory.
Bardzo ciekawą walką może być starcie Przemka Runowskiego (7-0, 1 KO) z Andreiem Abramienką (20-6-2, 4 KO). Przede wszystkim Runowski sam docenia klasę podopiecznego Dariusza Snarskiego. Po drugie, ostatnie trzy walki Runowskiego nie były złe, ale też nie były porywające, dlatego dobrze przygotowany Białorusin może zmusić go do sporego wysiłku. Po trzecie w końcu, mały korespondencyjny pojedynekz Patrykiem Szymańskim, który znokautował Abramienkę, ale przyznał, że wysokie tempo w pierwszych rundach zabrało mu trochę tlenu.
Kolejna walka może dać odpowiedź na pytanie: „Kto to właściwie jest?”. Pojawienie się na polskim ringu Bena Wrotniaka (5-1, 1 KO), który zawalczy z Włodzimierzem Letrem (2-3, 1 KO), jest pewnie po to, by przy jego ewentualnym zwycięstwie dać mu jeszcze szansę. Można zauważyć duże zapotrzebowanie na wagę ciężką w Polsce, o czym świadczy chociażby wyjście z cienia Rekowskiego czy show z Arturem Binkowskim. Dlatego teraz będzie odpowiedź, na ile eksperyment z Wrotniakiem jest potrzebny.
O ile Wrotniak to niewiadoma, o tyle starcie: Jackiewicz (45-11-2, 21 KO)–Szot (18-14-1, 5 KO) nie bardzo mnie przekonuje, choćby dlatego, że jeden na dobrą sprawę karierę bokserską na poważne już zakończył, a drugi pełni już tylko rolę sprawdzianu prospektów, traktując to czysto zarobkowo. Wypada mieć tylko nadzieję, że słowa Szota o chęci efektownego zwycięstwa będą miały swoje odbicie w motywacji i przygotowaniu. Z drugiej strony jest barwny i nieobliczalny Jackiewicz, który swoją osobowością zawsze wzbudza zainteresowanie. Co do szans, to będę zdziwiony, jeśli Rzeźnik to wygra.
Ponadto zawodowy debiut z byłym rywalem m.in. Konrada Dąbrowskiego – Marcinem Ficnerem (2-4-1, 0 KO) zaliczy doświadczony na amatorskich ringach, pochodzący z pobliskiego Szczecina (co powinno sprawić, że będzie miał grupkę swoich kibiców), Tomasz Król. Debiut potrzebny, bo niższym kategoriom wagowym też przyda się nowa postać na zawodowstwie.