DANIEL JACOBS DOKOŃCZYŁ PIĘKNĄ HISTORIĘ WSPANIAŁYM ZWYCIĘSTWEM
Trzy lata temu Daniel Jacobs (28-1, 25 KO) walczył o życie z najgroźniejszym rywalem - rakiem. Wygrał z nim, stąd też kolejni bokserzy nie są już mu straszni. Dziś nad ranem czasu polskiego pięściarz z Nowego Jorku zastopował przed czasem Jarroda Fletchera (18-2, 10 KO) i zdobył wakujący tytuł mistrza świata federacji WBA wagi średniej w wersji Regular.
Już w połowie pierwszej rundy Amerykanin skosił przeciwnika z nóg kombinacją prawy-lewy sierp. Aż do gongu demolował zranioną ofiarę. Sędzia kilka razy przygotowywał się do wkroczenia do akcji, jednak pozwolił Fletcherowi walczyć dalej, a tego uratował w końcu gong. Druga odsłona także należała do Daniela, lecz widać było, że rywal już doszedł do siebie. Pojedynek się wyrównał, ale na początku czwartego starcia Jacobs lewym sierpowym znów wstrząsnął oponentem. Obyło się bez nokdaunu, choć Fletcher przeżywał ciężkie chwile.
Jarrod nieoczekiwanie w pierwszej połowie piątej rundy przejął inicjatywę, spychał Amerykanina, ten jednak wszystko przyjmował na gardę i przeszedł do kontrofensywy - po raz ostatni. Kumulacja potężnych sierpów w końcu przełamała rywala. Fletcher padł po raz drugi na deski, a sędzia bez zbędnego liczenia zastopował potyczkę.
- Cieszcie się każdym dniem swojego życia - mówił wzruszony nowy champion ze łzami w oczach. Piękna historia z pięknym zakończeniem.