BRIGGS: TO NIE ŻART, NAPRAWDĘ POKONAM KLICZKĘ
Shannon Briggs (55-6-1, 48 KO) od kilku dobrych tygodni próbuje sprzedać potencjalną walkę z Władimirem Kliczką (62-3, 52 KO). Amerykanin zapewnia jednak, że jego hałaśliwe zaczepki, czy to na sali treningowej, czy w restauracji, to nie tylko marketing - "Cannon" naprawdę wierzy, że może pokonać Ukraińca.
- Jestem tego absolutnie pewien. Mogłem już pokonać jego brata, ale przez niemal całą walkę boksowałem z tylko jedną sprawną ręką. Musiałem się nią i bronić, i uderzać, a to jest niemożliwe. Gdybym był całkowicie sprawny, to byłaby wojna. Nie jestem dostatecznie doceniany za moją postawę. Witalij poddał się, kiedy doznał kontuzji w walce z Chrisem Byrdem. Ja stałem i zbierałem łomot właściwie przez dwanaście rund. Nie poddałem się! I jeszcze nie dostałem wypłaty! – mówi 42-latek.
Zobacz też: KLICZKO Z DODATKOWĄ OCHRONĄ
Briggs kilkakrotnie boksował na największej bokserskiej scenie, ale pojedynki te zwykle kończyły się jego porażką. Przegrał i z Kliczką, i z Lennoxem Lewisem. Dlaczego więc myśli, że skoro przegrywał w kwiecie wieku, wygra teraz, po czterdziestce?
- Nie zawsze miałem właściwego trenera, menedżera czy promotora. Nie byłem należycie skupiony, nie traktowałem boksu jako stylu życia. Teraz patrzę na Floyda Mayweathera w programie 24/7, albo na przygotowania Hopkinsa. Ci faceci trzymają formę przez cały rok. Ja miałem w swojej karierze różne momenty. Nie robię żadnych wymówek, było jak było. To już przeszłość. Dzisiaj mam 42 lata i czuję się fenomenalnie, jestem w doskonałej formie fizycznej i psychicznej. Wszystkie elementy układają się w całość – stwierdził.
Zobacz też: PODRAŻNIONY OBÓZ KLICZKI
Od czasu powrotu na ring Amerykanin wygrał cztery walki. Rywale byli przeciętni, ale z "Cannon" tłumaczy, że przed potyczką z Kliczką bardziej wymagających nie potrzebuje.
- Mam 42 lata, swoje już udowodniłem. Jestem przecież w tej grze od 27 lat. Z tych czterech walk jedna trwała pełny dystans. To był sparing, chciałem pokazać ludziom, że mogę boksować przez dwanaście rund. Mogłem zamknąć oczy i w każdej chwili znokautować przeciwnika, ale potrzebowałem tych rund. Mam przed sobą walkę o tytuł, po co miałbym walczyć z kimś z czołówki i ryzykować jej utratę? Inne pytanie – z kim zresztą walczy Kliczko? Pulew jest dobry, w porządku, ale popatrzcie na jego innych przeciwników. Alex Leapai? Z kim on wcześniej walczył? Kto lepiej sprzeda bilety? Ja czy Leapai, ja czy Pulew? – retorycznie pyta były czempion.
Kolejną walkę Briggs ma stoczyć za pięć tygodni. Jak przekonuje, upragniony pojedynek z Kliczką jest już coraz bliżej.
- On chce tej walki, sam to powiedział. Teraz skupia się na Pulewie, ale ma już dość moich ciągłych wyzwań. Wkurzam go. Wkrótce skopię mu tyłek. On nie będzie w stanie mnie pokonać, widzę to w jego oczach – powiedział.
Nie byłbym zdziwiony, gdyby ananas wygrał z Alex'em przez KO/TKO. Lepai już w walce z Walkerem w jednej rundzie leżal, a w kolejnej pływał od lin do lin, a wygrał dzięki szklance Walker'a i nadgorliwemu sędziemu. Briggs szczękę ma odporną, uderzyć potrafi, doświadczony jest, na ALexa powinno wystarczyć.
Poza tym o ile pamiętam, to proponował Lepai'owi walkę, po walce z Władkiem, ale później temat zniknął.
Tak trzymaj kolego.
Obecnie i tak nie ma zawodnika z którym RoboWład mógłby dac fajną walke,a Briggs jest chociaż zabawny
Cóż.
No to lepiej przyszykuj sobie chusteczkę,żeby zetrzeć flegme Wolodii z twarzy:-D
nie....nie dalo sie zrozumiec wyboru mormecka
amatorka... czasow Deyny juz nie bedzie
jest szansa jak tak Polskie druzyny poodpadaja 3-4 lata z rzedu w 1 rundach kwalifikacyjnych to moze sie cos zmieni....jezeli nie to zawsze bedzie wstyd sportowo lub wlasnie tak organizacyjnie przez nast. 50 lat
Co do tematu to ile razy słysze "Briggs" to coraz bardziej zastanawiam się czym on może pokonać jakiegoś profesjonalnego boksera w jego wadze?
Bynajmniej nie.