STEVENS CHCE REWANŻU Z GOŁOWKINEM
Curtis Stevens (27-4, 20 KO) nie miał wiele do powiedzenia w listopadowej walce z Giennadijem Gołowkinem (30-0, 27 KO), ale Amerykanin wierzy, że rewanż potoczyłby się zupełnie inaczej. Ma nadzieję, że dojdzie do niego w przyszłym roku.
W pierwszym pojedynku "Showtime" już w drugiej rundzie padł na deski. Później dzielnie się trzymał, ale był stopniowo rozbijany przez Kazacha, aż w końcu po ósmej rundzie walkę przerwano. Od tego czasu obaj zawodnicy odnieśli po dwa zwycięstwa – Gołowkin ostatnie pod koniec lipca z Danielem Geale’em (30-3, 16 KO).
- Lubię oglądać "GGG", miałem nadzieję, że wygra, bo kiedy zdobędę pas IBF, będę chciał zaboksować z nim jeszcze raz. Jeżeli chodzi o Geale’a, nie wiem, co on wyprawiał w tej walce. Ludzie mówili, że to będzie dla Gołowkina trudniejszy rywal niż Curtis Stevens, pomyślałem sobie – "no dobra, zobaczymy". No i patrzę, a on tam zaczyna pajacować, co to ku**a było? – stwierdził Stevens.
Amerykanin wróci na ring 1 października, kiedy zmierzy się w Kalifornii z Hassanem N’Damem N’Jikamem (30-1, 18 KO). Zwycięzca zyska prawo do starcia o pas IBF z Samem Solimanem (44-11, 18 KO).
- Nadchodzi mój czas, zamierzam wygrać w październiku, potem pokonać Solimana i ponownie walczyć z Gołowkinem. W pierwszym pojedynku powinienem był wyprowadzać więcej ciosów. Za dużo analizowałem w ringu. Tak to już jest – żyjesz i się uczysz, następnym razem będziesz już wiedzieć, co należy zrobić – powiedział 29-latek z nowojorskiego Brownsville.
I need a dollar :O
Melodia przeszłości. Kazach już raz zrobił mu piekło więc drugi raz wykluczony.