CENDROWSKI CHĘTNY NA WALKĘ Z KOSTECKIM, WILCZEWSKIM BĄDŹ PROKSĄ
Troszkę już zapomniany Mariusz Cendrowski (23-4-2, 8 KO) chciałby znów wystąpić podczas gali Polsat Boxing Night i rzuca nawet trzy nazwiska potencjalnych rywali. To Dawid Kostecki (39-1, 25 KO), Piotr Wilczewski (31-3, 10 KO) oraz Grzegorz Proksa (29-3, 21 KO). Ale nie wyklucza też podjęcia wyzwania od każdego innego zawodnika w przedziale wagi od średniej do półciężkiej.
Trwające do kilku miesięcy negocjacje, dyskusje i medialne burze zakończyły się porozumieniem. W listopadzie tego roku Tomasz Adamek ma skrzyżować rękawice z Arturem Szpilką na gali Polsat Boxing Night. Po ostatnim wydaniu programu "Puncher", który ostatecznie rozwiał wszystkie wątpliwości dotyczące starcia, rozpoczęły się spekulacje dotyczące grupy walk undercard. Ze strony organizatorów padły pierwsze propozycje zestawień rywali. Polscy kibice boksu z pewnością będą oczekiwali z napięciem daty 8 listopada, typując walki i ich wyniki. Hałas wokół organizacji gali rozbudza głód walki wśród polskich zawodowców. Coraz częściej i głośniej wypowiadają się w mediach o swojej formie i planowanych starciach.
Zapytany o swoje plany Mariusz Cendrowski odpowiada - Ciągnie mnie do ringu jak wilka do lasu. W mediach mówi się o mnie jako o "byłym" pięściarzu, ja jednak zachowuję dobrą formę i nie zamierzam zawiesić rękawic na kołku, dopóki będę oddychał. Gdybym miał stanąć do walki na jesień, z pewnością byłbym w stanie przygotować niezłe widowisko, którego są żądni polscy kibice. Jednak odbyłoby się to pod flagą Blue Corner i przesłaniem tej walki byłaby walka o młodych - mówi wrocławianin.
O kogo chce walczyć Cendrowski? W ramach działania założonej przez niego fundacji Blue Corner bokser od wielu lat uczestniczy w akcjach mających na celu wsparcie młodzieży narażonej na patologię społeczną. Pracując na co dzień z młodymi z domów dziecka oraz spotykając się z mieszkańcami zakładów poprawczych i skazanymi w zakładach karnych, pięściarz stara się inspirować własną historią i doświadczeniami do planowania przyszłości i powrotu do funkcjonowania w społeczeństwie. Szerzy ideę podstawowej misji fundacji Blue Corner, czyli resocjalizacji poprzez sport.
- Jestem przekonany, że sport może pomóc odnaleźć się i zaadoptować do życia w społeczeństwie oraz stać się furtką na lepsze życie. Kto podejmuje wysiłek treningu i wytrwa przy nim, uczy się przełamywać własne bariery, poznaje swoje możliwości, odzyskuje wiarę w siebie, ale przede wszystkim pokorę wobec własnych ograniczeń.
Wśród wychowanków Cendrowskiego nie brak młodych, którzy zarażeni sportem i boksem uniknęli drogi związanej z przestępczością i patologią oraz odnaleźli życiową pasję, a nawet zawód.
- Czas ucieka, a skoro mi była dana szansa, chciałbym chociaż cząstce młodych ludzi również taką szansę stworzyć. Dlatego niezbędne jest stworzenie miejsca, które stanowiłoby azyl dla zagubionych młodych.
Takiego ośrodka zdecydowanie brakuje - uciekający przed patologią w rodzinie lub towarzystwie młodzi nie mają gdzie się podziać, znaleźć wsparcia i zrozumienia, nie wspominając o noclegu, posiłku czy szansie utrzymania się uczciwą pracą, a nie kradzieżą. Nie mają również gdzie spożytkować nadmiarów energii, ani nikogo, kto by ją ukierunkował na odpowiedni tor. Stąd pomysł Mariusza Cendrowskiego na ośrodek sportowy stanowiący bezpłatne miejsce treningowe przede wszystkim dla zagubionej młodzieży, ale też będący dla niej azylem - z miejscem do przenocowania, znalezienia dorywczej pracy oraz wsparcia psychologicznego. Działania ośrodka, którego wizję chciałby wcielić w życie Cendrowski, byłyby głęboko osadzone w sporcie i boksie. Sam ośrodek miałby stanowić sportową kuźnię dla tych młodych, których nie stać na wstęp na zwykłe bokserskie zajęcia i którzy kumulującą się agresję wykorzystują na ulicy, zamiast na workach. Dzięki treningom młodzi mogliby uczyć się również odpowiedzialności, przestrzegania zasad, systematyczności, umiejętności pracy zespołowej i podporządkowania się – cech, które pomogłyby im odnaleźć dla siebie ścieżkę prawości. Cendrowski twierdzi, że "wbrew pozorom i powszechnym stereotypom boks to nie narzędzie walki, ale nauka kodeksu zasad i żmudna praca nad własnym charakterem, nie mająca nic wspólnego z uliczną przemocą."
Misja wydaje się być słuszna i potrzebna, jednak jak dotąd, pomimo ciężkiej pracy i usilnych starań, fundacji Blue Corner nie udało się zdobyć funduszy na zaprojektowanie i rozpoczęcie budowy ośrodka. Dlatego Cendrowski swoim najbliższym występem chciałby nagłośnić sprawę, uświadomić realne zapotrzebowanie na jej realizację oraz zainspirować do współpracy ludzi, którym nie jest obojętna przyszłość polskiej młodzieży.
Zapytany, kogo widziałby w przeciwległym narożniku odpowiada - Rozważyć można każdego chętnego przeciwnika. Chętnie zmierzyłbym się z Dawidem Kosteckim. Walka z nim byłaby po prostu symboliczna, biorąc pod uwagę cele Blue Corner oraz ostatnie przejścia Dawida. To wysokiej klasy pięściarz, byłaby to z pewnością szansa dla niego, na przypomnienie o sobie i powrót do ringu. Nie wahałbym się również przed walką z Grzegorzem Proksą lub Piotrem Wilczewskim. W zasadzie każdy rywal, zaproponowany nawet przez kibiców komentujących na portalach bokserskich, jest dla mnie jak najbardziej do rozważenia. Celem walki byłoby przede wszystkim nagłośnienie pomysłu ośrodka fundacji Blue Corner, a tym samym poszukiwanie chętnych do współpracy przy jego tworzeniu - zakończył Cendrowski, który podczas pierwszej gali Polsat Boxing Night zremisował z Damianem Jonakiem.
Nawet pamiętam że wstrząsnął "P4P"
Gdyby chciał wrócić na PBN w listopadzie, to przydałoby mu się z kimś zrobić wcześniej przetarcie..