DIRRELL: NIE MIAŁEM CZASU CZEKAĆ NA 50 CENTA
Andre Dirrell (21-1, 14 KO) nie pracuje już z zarządzoną przez 50 Centa grupą SMS Promotions. Brązowy medalista olimpijski z Aten rozstał się z raperem-promotorem, ponieważ był zawiedziony powolnym tempem rozwoju jego stajni.
- Nie pożegnaliśmy się w złych stosunkach. Zawsze go szanowałem, ale on po prostu, próbując się przebić na rynku, sam wszystko sobie utrudniał. Ma pewne problemy z tym, żeby zaistnieć, a ja nie mogę już czekać, nie mam na to czasu. Chcę wrócić do gry, dlatego postanowiłem odejść – wyjaśnił 30-latek.
Teraz "Matrix" znowu pracuje z Alem Haymonem, z którym rozstał się w 2012 roku. Haymon pomógł Dirrellowi uwolnić się od kontraktu z 50 Centem i chce umożliwić utalentowanemu zawodnikowi powrót na szczyt.
- Jestem gotowy do walki, chcę jak najszybciej przedrzeć się do rankingów. Zrozumiałem ostatnio, podczas rozbratu z ringiem, jak wiele ten sport dla mnie znaczy. Jestem teraz mocniejszy psychicznie, lepiej to wszystko rozumiem – stwierdził były pretendent do mistrzostwa wagi super średniej.
Pierwszą od lutego ubiegłego roku walkę Dirrell stoczy 1 sierpnia. Jego rywalem miał być Renan St Juste, ale Kanadyjczyk wycofał się z powodu kontuzji. Obóz Amerykanina szuka obecnie nowego przeciwnika.
Szkoda że tyle czasu zmarnotrawił, bo praktycznie 4 lata kariery. Też liczę że wróci do czołówki, bo ma potencjał nawet na bycie liderem tej dywizji przy podobnych problemach Warda.