GROVES: FROCH WIE, ŻE ZNÓW MIAŁ SZCZĘŚCIE
George Groves (19-2, 15 KO) nie może wyrzucić z pamięci porażki w rewanżowej walce z Carlem Frochem (33-2, 24 KO) i wciąż liczy na to, że dostanie od "Kobry" jeszcze jedną szansę.
- Oddałem mu honory, które mu się należały, a on powiedział tylko, żebym wrócił do dziury, z której wypełzłem. To powinien być dla niego satysfakcjonujący moment, ale z jakiegoś powodu nie jest. Być może właśnie dlatego zrobimy to po raz trzeci w przyszłym roku, a może jeszcze w tym. On prawdopodobnie wie, że znów miał szczęście. Wygrywałem tę walkę - mówi rozgoryczony Groves.
- Dałem się złapać, w boksie takie rzeczy się zdarzają. Trzeba oddać Carlowi, że to on wyprowadził ten cios, który zakończył pojedynek. Sądziłem, że będzie usatysfakcjonowany zwycięstwem, ale nie wcale się taki nie wydaje. Nadal mnie atakuje. Pewnie chce, żebym zakończył karierę, ale nic z tego. Tym razem, z odrobiną szczęścia lub bez, może zostanę mistrzem świata - kończy "Święty".
Młody zawodnik z Londynu związał się kontraktem z grupą Sauerland Event i 20 września powróci na ring na Wembley, gdzie zmierzy się z Christopherem Rebrasse (22-2-3, 16 KO) w walce o tytuł mistrza Europy i pas WBC Silver w kategorii super średniej.
*
Ośmiesza się chłopak, dostał wpieprz i koniec.
Ciesze się że znokałtował Go Froch!!pokazał miejsce w szeregu!
Ale nie ma na to szans. W 2 wszystko zostało jasno i wyraźnie wyjaśnione i myślę że Groves nawet sam nie jest przekonany że by w takowej walce wygrał. Walczyłby ostrożniej a co za tym idzie nie prowadził by na punkty. Albo w skrajnej obronie dałby się trafić i powtórka z 2 pierwszych walk...
i Hardkorowym :]