SHIELDS: ROBIĄ KOSZMAR Z AMERYKAŃSKIEGO SNU LARY
Trener Erislandy'ego Lary (19-2-2, 12 KO) Ronnie Shields jest oburzony werdyktem sędziów punktowych, którzy minionej nocy w Las Vegas przyznali zwycięstwo nie jego podopiecznemu, a Saulowi Alvarezowi (44-1-1, 31 KO). W szczególną złość wprawiła szkoleniowca punktacja 117-111 dla "Canelo".
- Mój zawodnik wygrał, ale zostaliśmy wy******i, co tu dużo mówić. Byłem spokojny, kiedy usłyszałem punktację 115-113. Kiedy z kolei odczytano kartę 117-111, pomyślałem, że oto w końcu ktoś, kto oglądał walkę. Gdy okazało się, że sędzia wskazał, „Canelo”, stwierdziłem, że to niemożliwe. Nikt w całej hali nie może się z tym zgodzić, nawet Alvarez nie powie, że wygrał 117-111. Ludzie mówią, że wynik mógł iść w dowolną stronę, ale nie ma mowy. Lara się poruszał, trafiał, kontrolował wydarzenia. To się nazywa ring generalship i jest najważniejszym kryterium podczas punktowania walk. Na drugim miejscu są zadane ciosy. Jeżeli więc masz przewagę w tych dwóch kluczowych elementach, dlaczego nie wygrywasz? To bzdura! Lara w szatni był załamany. Mówił: „Czemu nie mogę wygrać dużej walki?”. Okradli go z Paulem Williamsem, to samo zrobili teraz. To miał być jego amerykański sen, a oni robią z tego koszmar. Wygraliśmy tę je***ą walkę – powiedział trener.
Wielka margetingowa gwiazda wyprofukowana na rywalach wypalonych lub z nizszych kategorii.
R
Lara pokazal fantasytyczna mobilnosc, szczegolnie lateralna oraz swietne "odkretki" na linach po ciosach wyprzedzajacych. Alvarez pokazal konsekwencje, twardosc oraz wole zwyciestwa. Byla to dla niego trudna walka, bo Lara swietnie "tanczy" w ringu, takze jest bardzo trudny do trafienia.
Ogolnie bardzo dobra walka ze wzgledu na roznice stylow bokserskich.