BRADLEY: NIKT ZE MNĄ NIE ROZMAWIAŁ NA TEMAT COTTO
Tim Bradley (31-1, 12 KO) tonuje nastroje kibiców, którzy zacierają ręce na myśl o jego walce z Miguelem Cotto (39-4, 32 KO). Amerykanin przyznał wprawdzie, że chętnie zmierzyłby się z Portorykańczykiem, ale jednocześnie zaznaczył, że na razie to tylko spekulacje.
- Z nikim na ten temat nie rozmawiałem, nikomu nic nie mówiłem, nikt nie mówił nic mi. Nie mam pojęcia, skąd te informacje, że wszystko już dogadane, że walka na pewno się odbędzie. Jestem otwarty na wszystko, co ma sens. Niczego jednak w tej sprawie nie słyszałem. Nie wierzcie we wszystko, co czytacie – powiedział "Desert Storm".
30-latek podkreśla, że teraz skupia się przede wszystkim na powrocie do pełni zdrowia. W kwietniowej walce z Mannym Pacquiao (56-5-2, 38 KO) doznał kontuzji łydki i wciąż przechodzi rehabilitację. Na ring zamierza wrócić pod koniec roku.
- Myślę teraz głównie o sobie. Doznałem naprawdę paskudnej kontuzji, z tym nie ma żartów. Jeżeli chodzi o rywala, bez wątpienia jest kilku facetów, którzy ustawiają się w kolejce do walki ze mną. Chcą mi zepsuć rekord, dopisać do niego drugą porażkę. Chętnych nie brakuje. Zobaczymy, kto stanie naprzeciwko mnie, do grudnia jeszcze daleko – mówi.
Bradley nie ukrywa, że chciałby spróbować swoich sił w nowej wadze. Przez ostatnie dwa lata boksował w półśredniej i jest gotowy na podbój kolejnej kategorii.
- Chcę pójść w górę, spróbować czegoś nowego. Wiele już osiągnąłem w junior półśredniej i półśredniej. Chciałbym teraz przetestować teren w wyższej wadze – stwierdził.
Niezależnie od tego, w jakim limicie stoczy kolejną walkę, Amerykanin podkreśla, że nie chce słyszeć o potyczkach mających na celu odbudowę jego morale po porażce z Pacquiao.
- Niektórzy mówią, że powinienem stoczyć parę łatwiejszych walk. Po co? Nie mam czasu na takie pojedynki. Żadna walka nie jest zresztą łatwa. Chcę wrócić i boksować z najlepszymi, proste. Kiedy wrócę, dajce mi kogoś naprawdę groźnego. Robię to od dwudziestu lat, zawodowcem jestem od dziesięciu. Nie chcę żadnych pojedynków na przetarcie – powiedział.
Jak wskazuje Blancos, facet niekiedy niepotrzebnie wdaje się w bójki, ale dzięki temu mieliśmy mega fajną walkę z Prowodnikow'em. W walkach z JMM i Manny'm (w których nie dał się zdeklasować) pokazał, że jest zawodnikiem, którego można śmiało zaliczyć do TOP 5 P4P.