KELL BROOK PEWNY WYGRANEJ NAD PORTEREM
Kell Brook (32-0, 22 KO) został namaszczony na przyszłego mistrza świata przynajmniej pięć lat temu, ale dopiero 16 sierpnia przystąpi do pierwszej walki na tym poziomie, atakując Shawna Portera (24-0-1, 15 KO) i należący do niego pas federacji IBF kategorii półśredniej.
- W końcu mamy wyznaczoną datę i po wylanym pocie, krwi i tych wszystkich łzach w końcu będę miał okazję udowodnić wszystkim niedowiarkom, że jestem tu na poważnie. 16 sierpnia zdobędę tytuł mistrza świata. Trenowałem po to od dawna, spodziewając się walki już w lipcu. Potem okazało się, że pojedynek odbędzie się w sierpniu. Nie wiem co działo się na ich obozie, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Nie chcieli tej walki i woleli wybrać inną opcję, jednak ciężko pracowaliśmy nad wypracowaniem pozycji obowiązkowego pretendenta i nie daliśmy im wyboru. Nie chciałem też zdobywać wakującego pasa, tylko odebrać go mistrzowi. Nie szukam łatwych walk i rozwiązań, tylko najlepszych rywali. Shawn jest aktualnym championem i niektórzy już mnie skreślili w tej konfrontacji. Właśnie ten fakt jest dla mnie tak ekscytujący. Wyjdę do ringu, wyrwę mu pas i przywiozę do domu - zapewnia angielski challenger, który w swoim dorobku ma zwycięstwa przed czasem z dwoma Polakami - Krzysztofem Bieniasem (2010) oraz Rafałem Jackiewiczem (2011).