RIOS CHCE WIĘKSZYCH WYZWAŃ, ALE CHAVESA NIE LEKCEWAŻY
Po trzydziestu dwóch walkach bez porażki Brandon Rios (31-2-1, 23 KO) musiał uznać wyższość Mike'a Alvarado w rewanżu oraz Manny'ego Pacquiao. Były mistrz świata wagi lekkiej powróci do gry 2 sierpnia starciem z Diego Gabrielem Chavesem (23-1, 19 KO) i ma nadzieję, że dzięki wygranej powróci do ścisłej elity.
Rios przy okazji zaczepił Danny'ego Garcię (28-0, 16 KO), championa kategorii junior półśredniej według federacji WBC i WBA, który tydzień później skrzyżuje rękawice z praktycznie anonimowym Rodem Salką (19-3, 3 KO).
- Nie chciałem wcale takiego pojedynku na powrót, tylko kogoś pokroju Danny'ego Garcii. Ale Chaves to i tak nie jest Salka. Jestem prawdziwym wojownikiem. Muszę zmierzyć się z kimś takim by udowodnić, iż wracam na sam szczyt i na to zasługuję. Widziałem go w starciu z Keithem Thurmanem i radził sobie naprawdę dobrze, szczególnie groźnie kontrując. Wyjdę więc i zrobię co do mnie należy - powiedział Rios.
"Wyjdę więc i zrobię co do mnie należy" czyli będę zbierał na twarz i przegram. Ah ten Rios. 3 porażki w ostatnich 5 walkach, a krasnoludek o Garcii pisze. "
Nie sadze, ze ktokolwiek mial kiedykolwiek jakiekolwiek mozliwe watpliwosci dotyczace umiejetnosci technicznych czy czystego talent do "sweet science" myslac o Brandonie. To nie jest piesciarz, ktorego mozna doceniac za te wlasnie element. Za co ja lubie Riosa, to przede wszystkim serce do walki, niesamowita determinacja do dawania fanom ekscytujacych walk ringowych. Rios, to taka gorsza wersja RIP Arturo Gatti, a to wcale nie jest zle zestawienie. Oczywiscie musimy zrozumiec, ze Brandon Rios w zestawieniach z takimi technikami jak Pacquiao czy np. JM Marquez, nigdy nie wypadnie dobrze, ale z piesciarzami pokroju Danny Garcia, Ruslan Provodnikov czy Mike Alvarado zawsze jego pojedynki beda eksremalnie ekscytujace, wiec za to go respektuje.